![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEsfvXcKZNgRwP5vHXeG46iwQBP4mcjgjmfCL7SuVT2HMcd187e_jkhVooOd_7Y3ZpltrO4TTqnPjFpTtDT4vmWIg-_UWRA683M7uiiTGxUXjqFxezGQinD1vkKgAs9oEUL1LJPWaGFit5/s320/0803_008.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV6t31N71bte9lmCs2_irikRLJkgNdkvXBW0Hovl5BgXdKr1qD-GBbxNV6UyRmof6biSqLS8k-E9C4cV8g_ZgSk38lOg6lWg6Ii7K9xN8Zon9BsENIrRnggf9PI2Snw9NwKw3c0d8sMkOc/s320/0803_006.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtjg-EeROGTFS7CVsZZUBMJzANITntS_EbUGMsIZw5KlXsgKy3C4ucRyywse7r21UN_3ZOrxfXsCbvSuveG3lJlAcBD7H4x1o4Cd7dmSWiEj09WuywK8bgDFe9UGAsnbQ87XDQqAja6nGj/s320/0703_018.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjen2lRHp6WcNG-aGgFBfmjPQOFjh-lsXXwzSggGeQvetA9Qd9vgsqfRJepDYknv_84GXCGWWZMeOk7oAKRMX7RUkGydI_KAb0spfnGnXxX3XISwkvsryHKZMTsYcZ7sGN0OGVQmqsDFvse/s320/0703_017.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLuMnmqbVcwhkQtx_zLvcCHBuxh9Nk2oZvlJqg3jioxjeEgov3ua9x2KdxUEcM9Xgoe7Ebc5l3fz00jKBW9rMtfrpyP4dB-1qOMWfWjzGno8Js1R9osZmrdrP_86ETcPAN6SJdPbC6MLWL/s320/0703_015.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkd_QLmTa_BoZJOhwf0Z9P6YQavSZ5J5zKomdjadKLNBPy7xh9w59pR-JSjBGTXAP7LoKYEZtspeYD2F8FYHCjnILBJ90rS8EzurToD9Te1zbIjll-sDMG_w59V2gmEeCpjCgBvKIuJzqM/s320/0703_012.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdP5cEWyddOmt2_bZ89F7lZGZD5XOIH_6fB4byhHCe0VDYQu4qscvx8SPcHUIEpN0YV3wlFqtuRCxdW-Hr-Sj32IEqFxaQBDOkUNePkoxhTtG6ZfAHhqePRfAASPgsxUXVqUFnmMIEk3Is/s320/gk2.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKUsabpmIL-sP1fH71-EeffLau06JwyQ74xjmMPqUeocYvtInhdsg7s6hooLNhABh_NQLXXv34CwFknSwEvXG6x_kXAYDx8FcNy_CMqxw4x8Dba7pmjID6Qez4ZVZ6PqTniDJ8Gkn7-8mc/s320/gk1.jpg)
Jak zwykle w naszym domu początek weekendu jest jakiś taki pełen. Różnych spraw.
Jedną z nich jest to, że minęły dwa tygodnie od kiedy Gusia jest z nami. Przyznam, że trudno mi uwierzyć, że dopiero dwa tygodnie. Kotelkę wybrał Z. po opisie na stronie schroniska, zadzwoniliśmy, umówiliśmy się na konkretną godzinę i pojechaliśmy. Dostaliśmy Koteczkę i zaświadczenie jej odbioru.
I jak funkcjonujemy po dwóch tygodniach? Gusia daje się głaskać, czasami bez dobywającego się z Gusiowatego wnętrza głosu tygrysa można ją wziąć na ramię, uczestniczy z ciekawością we wszystkim, a już szczegółnie pilnie przygląda się czynnościom zmierzającym do ugotowania kotkom kurczaka.
I tu już pierwsza różnica między Koteczkami. Sisi, gdy coś się gotuje, asystuje przy gotującym do momentu wrzucenia składników potrwy do garnka, a potem idzie się zająć swoimi sprawami. Gusia owszem asystuje, ale gdy wie, że to co się gotuje, ma trafić do jej garnka, robi kokoszkę, zamyka oczy i zasiada w oczekiwaniu. Medytuje.
Oczywiście piątek był też dniem do spania. Świeciło słońce, było cieplutko i podział miejsc sypialnych tym razem wyglądał tak,że Sisi spała na poduszce, a Gusia w misce (czasami jest inaczej, uwierzcie mi). Jak tak przyjrzeć się Kotelkom z bliskości widać, że Gusia ma różnokolorowe wąsy, uwąsienie Sisula jest natomiast białe. A jaki kolor wąsów mają Wasze kotki?
Zauważyłam też jeszcze jedną rzecz - każda z nich ma swój sposób proszenia o podzielenie się z nią tym czymś dobrym, co właśnie jem. Sisi wpartuje się we mnie, a gdy to nie działa, wskakuje na stół i próbuje się poczęstować (wiem, wiem - rozpuściliśmy ją). Gdy podaję jej coś, zawsze je z ręki. Gusia siada jak grzeczna panienka i hipnotyzuje mnie wzrokiem. Gdy posłuszna jej sugestiom pochylam się w jej kierunku z czymś dobrym, Gusia ociera się o mnie lekko tylko zezując w stronę tego dobrego, tak jakby chciała mi podziękować. I czeka aż to, co dla niej mam wypuszczę z dłoni - wtedy się częstuje.
Sprawy kontaktów kocio-kocich nabrały rumieńców o tyle, że Sisi uznała, że dwa tygodnie okresu ochronnego wystarczy i teraz pora się bawić. Wspólnie. I jak Gusia radośnie galopuje przez przedpokój lub korytarz Sisi jeszcze radośniej galopuje za nią próbując ja pacnąć łapką w celu wykrzyknięcia (jestem pewna, że wykrzyknęłaby, gdyby mogła) "berek!". Gusia nieco się płoszy podążającą za nią Sisulką, odwraca się i wyraża swoje niezadowolenie i wędruje dalej. A Sisi hyc, hyc - za nią. Na wszelki wypadek kocie pazurki zostały zredukowane do minimum.
I teraz jeszcze jedno pytanie do Miłościwie nas Odwiedzających: czy koteczki pręgowane zawsze siadają jak panienki, zaijają ogonek i w ogóle? I czy koteczki wielokrotnie kolorowe w różniastym ułożeniu zawsze są "Antkami wybij okno"?
Wszystkim Paniom w dniu święta życzymy wielu miłych chwil i uśmiechu.
sobota, 08 marca 2008
Komentarze:
Gość: , gfu65.internetdsl.tpnet.pl
2008/03/08 11:43:02
Bukiet zamaszysty podzielą się wszystkie trzy dziewczyny,dobrze ,że Gusia już czuje dom :)
hersylia810
2008/03/08 12:34:00
Och, jak miło do Was zajrzeć, jak zwykle!
Wąsiki Hesi są białe.
W sprawie "Antek wybij okno": nie bardzo zrozumiałam, nie znam tego śmiesznego powiedzenia.
Też lubię różowe (i białe) goździki :-) dziękuję!
mbmm
2008/03/08 14:43:29
Hersylio,
zastosowałam zbyt duży skrót myślowy... "Antek, wybij okno" to łobuziak, z gatunku tych, co łobuzują z wdziękiem:)))
Cieszę się, że nas odwiedzasz:)
chiara76
2008/03/08 16:33:08
pozdrów Kocie Panie w dniu kobiet ode mnie;))
mbmm
2008/03/08 16:56:42
Chiaro,
dziękuję:)
Komentarze