Przejdź do głównej zawartości

Świąteczne przygotowania



Porobiło się dziwnie ze świętami, bo Wigilia przypada w poniedziałek i trzeba wcześniej przygotować różne rzeczy, co się je przygotowuje dzień przed Wigilią. Pod tym hasłem przystąpiłyśmy do różniastych kulinarnych czynności. Przy krojeniu sałatki nadzorowała mnie Sisi. Nadzorowała dzielnie i wytrwale, posunęła się nawet do próbowania marchewki – czy aby dobrze ugotowana, odpowiednio drobno pokrojona i co najważniejsze czy czuć, że z działki Pani Magdy, a nie ze sklepu.
Jajka nie wzbudziły u niej entuzjazmu, a od ogórków odeszła pokazując owym ogórkom wdzięcznie oddalający się ogon.
Lepienie pierogów w większości przespała, a ocknąwszy się na momencik przywędrowała do kuchni, zajrzała z krzesła na blat szafek pokryty pierogami, obwąchała je i odpuściła. Ciasnota – pomyślała i widać to było wyraźnie – nawet kot nie ma gdzie łapki postawić. Ciri odniosła zdecydowanie większą korzyść z pierogów niż Kocilka – te rozpadnięte wylądowały w psiej misce. Cóż to było za ciamkanie...
Sisi za to odkryła w szafie upieczone już wczoraj drożdżowe makowce. Makowca zajęły całą półkę i Koteczka już nie dała rady się wcisnąć, ale od czego jest inteligencja i wysportowane ciało. Sisi wskoczyła na półkę niższą niż ta z ciastami, uczyniła wygibasa i przytknęła nos do ciasta. Mniam, jakie zapachy.. Sernik jej nie zasmakował. Tata usiłował ją nieco do siebie przekonać kawalątkiem krojonego ciasta, ale ona nie taka, żeby za kawałek ciasta dać się głaskać Panu Leszkowi. Co to, to nie...
Czytałam w jakiejś książce, że kot wchodził na szafki, na których leżało coś dobrego, zrzucał trochę psu i sam się najadał. Sisi i Ciri nie podjęły jeszcze takiej współpracy, choć jak sądzę jest im do niej już blisko... Sisi wskakuje na szafkę w kuchni, tej pod sufitem i zrzuca stamtąd schowane w koszyku orzechy włoskie. Może ma nadzieję, że Ciri też lubi grać w hokeja orzeszkiem?

sobota, 22 grudnia 2007

Komentarze:

beanylion
2007/12/22 17:41:39
Tak, makowiec jest najlepszy...mniami
mbmm
2007/12/23 08:15:00
Pewnie, że najlepszy. Wczoraj równie dobry okazał się być majonez z czosnkiem, gdy powędrowałam do kuchni po herbatę Sisi skorzystała z okazji i zlizała go z jednej kromki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k