Przejdź do głównej zawartości

Towarzyskie zwierzątki

Nad ranem, podczas snu, poczułam, że przygniata mnie egzystencja. Gdy wróciłam już nieco do przytomności okazało się, że miast egzystencji przygniata mnie Sisul. Kotelka ułożyła się wdzięcznie, na kokoszkę, na mojej lewej łopatce i spała sobie słodko. Gdy usiłowałam, nieco zdrętwiawszy, zmienić pozycję, obraziła się i poszła sobie. Zasnęłam.
Bliżej poranka poczułam, że ktoś pode mną kopie. Gdy wróciłam już nieco do przytomności okazało się, że kopie Ciri próbując wsunąć się pod kołdrę między mną a bokiem łóżka. Zakryłam ja kołdrą i próbowałam zasnąć. Ciri wystawiła łepetynę spod kołdry domagając się głaskania. Położyłam rękę na jej łepku, ale to nie wystarczyło... Sisi zaciekawiona Cirulowym buszowaniem pod kołdrą wskoczyła na krawędź łóżka i prowadziła baczną obserwację.
W pewnym momencie Ciri usiadła, poudawała przez chwilę, że nie czuje żadnego kota, aż w końcu leciutko odwróciła głowę w stronę Sisulka, powęszyła (aż się Sisuleńka cofnęła) i zrezygnowała z naszego towarzystwa. Już nie zasnęłam.
Wizytowałam łazienkę. Sisulek darł dzioba pod drzwiami wejściowymi do mieszkania, bo Z wyszedł na chwilę, a ona protestuje jeśli on wychodzi. Zawołałam Sisi, a ona po króciutkim przemyśleniu sprawy (skoro nie ma Z. to i M. wystarczy) przybiegła kwicząc radośnie. Tuż za nią przybiegła Ciri. I siedziały razem ze mną domagając się pieszczot, głaskania, całusów i innych takich. Próbował ktoś sobie kiedyś oko umalować głaszcząc równocześnie psa i kota?

piątek, 03 sierpnia 2007

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k