Przejdź do głównej zawartości

5 nad ranem, może ktoś przyjdzie, może się obudzi...



Taką pieśń wyśpiewywała dziś Sisi, o rzeczonej piątej nad ranem, siedząc - jak łatwo się domyślić - pod drzwiami mieszkania. Śpiewała przecudnie, odpowiednio modulując głos - raz ciszej, raz głośniej, to przenikliwie, to uspokajająco... A wszystko miało dać skutek taki, że jedno z nas wstanie i pójdzie spacerować z Kotelką, co pewnie byłoby wyglądało tak, że Kotelka położy się na wycieraczce sąsiadki, a ów człowiek, co z nią poszedł, marząc o ciepłym łóżko, zasypiał będzie oparty o futrynę.

Wstałam grzechotem wersalki budząc zrozumiałą radość u Sisi. Skręciłam do kuchni, zlustrowałam miski, podreptałam ku drzwiom, złapałam Sisuleńkę i przerzuciłam ją sobie przez ramię i wróciłam do łóżka. Sisulka ułożyła się na mnie i nawet przez chwilę leżała, burcząc cichutko. Po chwili zeskoczyła ze mnie i z łóżka, powędrowała po drzwi, a po mojej kolejnej interwencji ułożyła się na fotelu i śpi tam do teraz.


piątek, 21 marca 2008
Komentarze:

chilu
2008/03/21 11:24:22
Mam to samo, choć już się pomału na to uodparniam ;), kot wyczuł, że to nie żarty i przychodzi osobiście obudzić - pacając łapką mi po nosie :)
mbmm
2008/03/21 14:29:16
Chilu,
boję się co powiedzą sąsiedzi na takie przyśpiewki poranne;)
hersylia810
2008/03/21 15:11:20
Znam dobrze te pieśni i też biorę Hesinę na ręce i układam obok siebie w łóżku, choć wiem prawie na pewno, że zaraz wyskoczy :-)
mbmm
2008/03/21 15:34:05
Hersylio,
znaczy, że my wszystkie - Kociolubne - łazimy po nocach z kotem na ramieniu;)))?
damalek
2008/03/21 15:37:38
5 nad ranem, może kot nie przyjdzie... może da mi pospać...
Czemu się budzę o 5 nad ranem i próbuje kocie futerko pogłaskać, lecz nigdzi nie ma kota blisko... skacze teraz po mych kuchennych szafkach...


A wracając do tematu - u nas Piniek drapie do upadłego w drzwi, albo w szafe. Zeby wstać i się nim zająć. No bo jak to tak spać o 4. Ma się z innymi kotami bawić?

Pozdrawiamy
mbmm
2008/03/21 15:51:40
Jutko,
przecież po to Kot ma ludzi, żeby nie bawić się z innymi Kotami:)
aga_ata
2008/03/21 20:01:53
sprytny kociak;d
mbmm
2008/03/22 08:57:42
Aga_ato,
:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...