Przyjechaliśmy wczoraj. Sisi grzecznie wskoczyła w domu do koszyka, grzecznie z niego wyszła w aucie, ale spać, jak to zwykle robi, nie chciała. Łaziła po całej pandzi, doprowadziła do wybuchu śmiechu kierowcę jadącego za nami (wspięła się na półkę i wychyliła mocno do przodu bacznie mu się przyglądając - jakby nie mogła się nadziwić). W końcu znalazła sobie miejsce - zrobiła z siebie obwarzanek na moich kolanach. I tak spała do końca podróży.
U Rodziców, jeśli ktoś nie pamięta, jest pies. Zaczęło się więc, rozdzielanie zwierząt na pokoje. Ciri zamknięta - Sisi zwiedza mieszkanie. Sisi zamknięta (bo śpi) - Ciri asystuje przy piciu kawy. Rano Mama zabrała Ciri i poszły do pracy, a Sisi znalazła kasztana i wojuje z nim po całym mieszkaniu.
sobota, 10 lutego 2007
Komentarze