Przejdź do głównej zawartości

Piątek...













zachęcał do spania pod ciepłym kocem. Duża część dnia na tym właśnie nam upłynęła, ale były też chwile innej aktywności.
Sisi musiała obejrzeć dokładnie nową narzutę na łóżko.
Asysta przy Z. gotowaniu obiadu też była niezbędna, a chwile, gdy już wszystko było na gazie i nic nie można było podjeść, Sisi spędziła tuż za progiem pokoju, w niemym oczekiwaniu na kawałek podduszanego mięska.
Najedzona, wygłaskana poszła spać na kocyk. Gdyby nie to, że wystaje jej ucho trudno było by zdecydować, gdzie kot ma głowę.

sobota, 09 lutego 2008

Komentarze:
hersylia810
2008/02/09 10:07:32
Śliczna, łaciata poduszeczka tylnej łapki na przedostatnim i "pierożek" (tak nazywam tę pozycję do snu) na ostatnim zdjęciu - rozczulające!
chiara76
2008/02/09 10:31:43
ojejku, ale bym ją pomiziała;))
mbmm
2008/02/09 10:56:44
Hersylio,
a jakiego koloru poduszeczki ma Hesia?
Chiaro,
zapraszam:)))
hersylia810
2008/02/09 21:11:42
Poduszeczki Hesi są różowe, jak jej nosek :-)
henio75
2008/02/09 23:23:26
Kolor niebieski jest twarzowy... kociowy? :)
olianka
2008/02/10 10:33:54
Świetna ta pozycja z ostatniego zdjęcia.
mbmm
2008/02/10 10:39:20
Hersylio,
zadziwia mnie ta woelobarwnośc kocich poduszeczek. Lulusia ma czarne:)
Henio,
niebieski jest zdecydowanie kociowy:)))
nougatina1
2008/02/10 12:03:22
Nasza Sissi ma poduszeczki brązowe z delikatnymi różowymi plamkami. A Sisuleńka niezmiennie piękna, zwłaszcza w niebieskim otoczeniu :)
mbmm
2008/02/10 14:47:10
Hm... wychodzi na to, ze Koty jak i ludzi można identyfikować po dłoniach (wiem, wiem zbyt duży skrót myślowy);)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...