by książki przeczytane rosły w stos, a ich recenzje nie chciały powstać. Ale dziś - obiecuję sobie - powstaną. Zatem będą to wrażenia po lekturze książek: "Ta, którą niegdy nie byłam" Majgull Axelsson, "Do serca przytul psa" Doroty Sumińskiej, "Miś zwany Paddington" Michaela Bonda (wszak wczoraj był Światowy Dzień Pluszowego Misia), "Zatoka trujących jabłuszek" Moniki Szwai. Sił porannych wystarczyło mi jedynie na Kathy Reichs, ale po pracy usiądę do kolejnego pisania:)
Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Komentarze
napiszę dziś:) Choć już teraz mogę powiedzieć, że "Dom Augusty" i "Kwietniowa czwarownica" zrobiły na mnie większe wrażenie.
jak widzisz udało mi się ową niechęć pokonać:)