Przejdź do głównej zawartości

Dni mijają...

Nusia dziś w nocy, burcząc donośnie, ułożyła się tuż nad moją głową. Efekt o jaki jej - jak sądzę chodziło - osiągnęła, bo wyciągnęłam rękę, schowałam ją na kocim brzuchu i tak sobie miło, ciepło i burcząco usnęłyśmy. Gdy się obudziłam czas jakiś później, Nusia mnie iskała. Z zacięciem i wyraźną miłością.

Sisi całuśna jest aż dziw. Włazi, patrząc maślanymi ślepkami, na kolana, ociera się o twarz, książkę, komputer i domaga pieszczot. W nowym mieszkaniu wyrobiłyśmy sobie rytuał - gdy wracam do domu, wita mnie przy drzwiach, by za chwilę pobiec w stronę szafki przedpokojowej, wskoczyć na nią i czekać aż przy wieszaniu płaszcza pochylę się nad nią, a ona mnie wówczas obwącha i liźnie w nos.

Gusia odkryła przyjemność spania na kartonie z butami, który nie mieści się już nigdzie, a który został gustownie przykryty kocem przyjaznym kotom. Guziolek zalega tam całe noce i popołudnia, bo w środku dnia albo gania się z Sisi lub Nusią, albo przychodzi do nas, drapie po nodze, by za chwilę paść jak ustrzelone zwierzę czekając na głaski.

Jako, że jesteśmy teraz szczęśliwymi mieszkańcami dwupokojowego mieszkania, zaobserwowaliśmy ciekawą rzecz: w ciągu dnia koty polegują w pokoju dziennym. Gdy tylko zapada noc, wędrują do sypialni i zerkają kiedy i my tam się pojawimy. Rozgraniczenie na dom dzienny, dom nocny mnie rozczula:)

Komentarze

zuzanna pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
zuzanna pisze…
Przepraszam za usunięcie,ale strzeliłam takiego byka,że aż poplułam monitor.Edycja czasami się przydaje...Wzruszyła nas Nusia czule iskająca Pańcię,żeby nasze tak chciały...
kociokwik pisze…
Zuzanno,
nie zdążyłam zobaczyć poprzedniego komentarza;)
Miłe to iskanie, ale nieco bolesne;)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie:)
fringilla pisze…
nasze też śpią w sypialni z nami:)
łażą za nami do kuchni
siedzą z nami w dużym pokoju
nawet siku zdarza nam się robić w tym samym czasie;)
kociokwik pisze…
Fringillo,
my z Nusią bierzemy prysznic w tym samym czasie. Ona siedzi między moimi stopami i zafascynowana patrzy jak spływa woda;)
PB pisze…
Cieszę się że w nowym mieszkaniu dobrze i miło mieszka się wszystkim jego domownikom. Nasz Franuś szczególnie w weekend czeka pod drzwiami sypialni i dziwi się dlaczego jeszce nie idziemy spać przecież już ciemno i póżno.
Zabawny musi być ten wspólny prysznic, no ale Niusia to przecież hydrokot. Pozdrawiam.
kociokwik pisze…
Pani PB,
przecież jak jest ciemno, to tzreba spać, bo niby dlaczego nie, prawda?;) Nasze Kociaste też już śpią;)
Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że czuje się Pani lepiej:) Głaski dla Franusia:)
Desi pisze…
Sisuleńka skojarzyła mi się z moją Oską, która już na tyle się u nas zadomowiła że nie obawia się okazywać nam swoich uczuć. Tuli sie do rąk, ociera o co popadnie, bryka jak mały źrebak... a dziś po raz pierwszy spała pokazując brzusio :))
kociokwik pisze…
U nas wciąż oswaja się Gusia:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj