Francesca Simon. Koszmarny Karolek i napad na bank.
Wydane przez
Wydawnictwo Znak
Pod koniec ubiegłego roku miałam w rękach kalendarz Koszmarnego Karolka. Dziś zapoznałam się z książeczką, która o bohaterze i jego otoczeniu mówi więcej niż wspomniany kalendarz. Przeczytałam i zastanawiam się czemu Karolek, Koszmarny rzecz jasna, zawdzięcza swoją popularność?
Koszmarny Karolek ma brata – Doskonałego Damianka. I mamę, która najczęściej zwraca się do swego pierworodnego tymi oto słowy – „Nie bądź koszmarny, Karolku!” (podejrzewam mamę o ironię, oj, mocno podejrzewam).
W czytanej przeze mnie części przygód Chłopca Stwarzającego Problemy Karolek postanawia zostać wydawcą gazetki. Sprytne chłopię wie, że najlepiej sprzedają się tabloidy, a treść gazety musi zawierać nowinki, ale nie musi być ani miła dla opisanych w niej postaci, ani zgodna z prawdą. Karolek jest bardzo sugestywny…
Macie młodsze rodzeństwo? Jak traktowaliście ich pomysły na spędzanie wolnego czasu, które dziwnym trafem były identyczne w stosunku do Waszych pomysłów? Koszmarny Karolek od miesięcy planujący przyjęcie urodzinowe pod hasłem PIRACI, ze zgrozą dowiaduje się, że Doskonały Damianek podebrał mu pomysł. Co gorsza – Damianek obchodzi swoje urodziny wcześniej niż Karolek… Ale od czegóż jest się koszmarnym?;)
Mam niejasne podejrzenia, że Koszmarny Karolek jest wykwitem bezstresowego wychowania, którego założenia w tak subtelny sposób krytykuje autorka. A Wy macie jakąś opinię nt. Koszmarnego Karolka?
5 komentarzy:
Moje dziecko lat 9,5 płci męskiej bardzo lubi czytać Karolka. Zaśmiewa się przy tym w bardzo rozkoszny sposób. Właśnie dziś dostał kolejną część - tę którą właśnie zrecenzowałaś. Ja przeczytałam kilka rozdziałów z poprzednich książeczek i miłością nie zapałałam.
Dededan,
podpytaj może syna o to, co mu się podoba w Karolku?;)
Jak pracowałam w szkolnej bibliotece (byłam też panią od polskiego), Karolek miał wielu fanów wśród 7-9 latków, częściej wśród chłopców niż wśród dziewczynek
Koszmarny Karolek jest dla nich jak współczesna wersja Pippi.
Zefiryno,
coś w tym jest;)
Książeczka rzeczywiście jest niezwykle zabawna. Śmiejemy się z niej my dorośli i nasze dzieci.Choć my chyba raczej przez łzy, zgadzam się bowiem, że jest to subtelna krytyka takiego wychowania dzieci.
A dzieciaki czytają, niech czytają tylko teraz duża rola rodziców i opiekunów, żeby dzieciaki potrafiły odpowiednio ją zrozumieć .
Prześlij komentarz