Przejdź do głównej zawartości

Nie było powrotu. Wspomnienia wypędzonych. Red. Herbert Reinoss.


Wydane przez

Wydawnictwo Replika

Właściwą kontynuacją tematyki Prus poruszonej przez Fritza Skowronnka wydawała mi się książka, w której zebrano relacje mieszkańców Prus i terenów niemieckich, którzy po traktacie pocztadamskim stracili nagle prawo do mieszkania w swojej ojczyźnie. Tym logiczniejszy był to wybór, że zbiór zapisów z czasów wypędzenia zaczyna się relacją hrabiny Marion Donhoff , której książki czytam z dużym zainteresowaniem.

Herbert Reinoss opatrzył zebrane wypowiedzi dużą, dobrze przeprowadzoną przedmową. Autor motywuje w niej swoje zainteresowanie tematem i powody, dla których uważał, iż nadszedł właściwy czas dla tego typu publikacji. Wskazuje – zgodnie z opiniami cytowanych później Niemców – pozytywy i negatywy w zachowaniu Rosjan, Polaków i Niemców z głębi kraju.

Wspomnienia wygnanych i uciekinierów są podobne – strach, głód, bestialstwo, dezinformacja. Ucieczka zamarzniętym Zalewem Wiślanym groziła śmiercią przez zatopienie. Wędrówka drogami była jednoznaczna ze śmiercią z rąk Armii Czerwonej. Mimo tych pozornych podobieństw życia relacjonujących, nie wolno zlekceważyć niezawinionych niczym, przerażających losów.

Z dużym zainteresowaniem czytałam o historii kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu, ze zgrozą śledziłam opowieści dzieci, które u boku swoich rodziców patrzyły jak ginie ich świat.

To ważna książka. Trudna, ale ważna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k