Przejdź do głównej zawartości

Jill Kargman. Mamzille.



Wydane przez

Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Hannah Allen wychodząc za maż za Nowojorczyka wiedziała, że kiedyś mąż zechce wrócić do miasta, które kocha. Nie spodziewała się, że „kiedyś” tak szybko zamieni się w „już”. Josh dostał propozycję świetnej pracy, a ona jako mama wychowująca Violett i nie związana zawodowo z żadną firmą, mogła bez wahania podążyć za mężem.

Nowe miejsce wydawało jej się niezbyt przyjazne, a grono towarzyskie jakie zaproponowała jej zmanierowana teściowa, nieco przerażało. Jednak skoro chce się rozmawiać z kimś poza dwuletnią córeczką, trzeba rozmawiać z innymi mamami.

Szybko okazało się, że świat Mamzilli, to inna bajka niż ta, w której żyła dotychczas Hannah. Świat, w którym walczy się o przedszkole (ale nie z przyczyn takich jak u nas) najlepsze, najdroższe i jest się wręcz przesłuchiwanym przez kolejne dyrektorki, świat, w którym dwulatki uczą się mandaryńskiego, a dzieckiem powinna się zajmować niania, by mama mogła brylować w towarzystwach charytatywnych, wydaje się być przerażający. Zderzenie rzeczywistości Hannah z  rzeczywistością mamusiek z Manhattanu bywa zabawne, ale i pouczające.

Komentarze

Anonimowy pisze…
czy to przypadkiem nie druga "Niania w Nowym Jorku"? Treść przynajmniej bardzo podobna się wydaje, chociażby w samej wymowie. Pozdrawiam.
Monika Badowska pisze…
Chiaro,
byc może:) Potrzebowałam lekkiej lektury między książkami o wojnie.
Anonimowy pisze…
czytałam Mamzille i rzeczywiście, można traktować tę książkę jako lekką do momentu, w którym nie wyobrazisz sobie, że i Ty mogłabyś być dzieckiem Mamzilli;) Generalnie książka mi się bardzo podobała i dobrze się bawiłam przy czytaniu jej:)
Monika Badowska pisze…
Przyznaję - o tej perspektywie nie pomyślałam;)))
magdalena pisze…
To świetna książka - świeży oddech pomiędzy trudnymi, ambitnymi pozycjami. Z pozoru lekka, jednak kryje co nieco problemów pod kusym płaszczykiem. Rewelacyjnie się ją czyta. Polecam
Monie_pl pisze…
Czytajac Twoja recenzje od razu rpzypomnial mi sie program na Bravo TV w amerykanskiej telewizji pt. "Real Wives of New York" (http://en.wikipedia.org/wiki/The_Real_Housewives_of_New_York_City), ktory jest po prostu okropnym reality show gdzie kilka kobiet "przyjazni sie" ze soba. Widzialam moze 2-3 odcinki i wystarczylo, zeby chciala nimi potrzasnac i powiedziec ze konkurencja ze szkoly sredniej juz sie zakonczyla a teraz jest dorosle zycie. Moze z dalszej perspektywy to wyglada smiesznie, ale nie tutaj w USA.
Twoja recenzja podobala mi sie!
Monika Badowska pisze…
Monie_pl,
dziś rano oglądałam kino familijne. I w filmie dorosła kobieta powiedziała do swojej nastoletniej córki tłumacząc niechęć do innej kobiety - "bez względu na upływ lat szara myszka zawsze nie będzie lubiła królowej balu". Dziwaczne to, prawda?
Dzięki za dobre słowo:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...