Przejdź do głównej zawartości

Nowinki











Gdyby ktoś był ciekaw czemu umilkliśmy na dni kilka to spieszę donieść, że powód jest prosty, prozaiczny, aczkolwiek dość zaskakujący – przeprowadzaliśmy się. Gdyby teraz ktoś chciał zakrzyknąć – „Znowu?” to ponownie spieszę donieść, ze owszem, znowu, ale teraz mamy mieszkanie większe, ładniejsze i ogólnie ujmując przyjaźniejsze niż to zajmowane przez nas dotychczas.

Zaczęliśmy pakowania, a jednocześnie z tym Maleńtas dostał korby. Była przeszczęśliwa pojawieniem się pudeł, otwieraniem szafek (wyjmowaniem z owych szafek równości i robienia w nich miejsca na kota), pakowaniem toreb. Sisi natomiast się na nas obraziła. Ona świetnie wie, że pakowanie kartonów, toreb i wynoszenie ich z domu oznacza kolejną podróż, kolejne nowe terytorium do poznawania i zademonstrowała nam swoją niechęć do zmuszania jej, by ponownie oswajała kąty i ponownie wypracowywała ulubione miejsca do spania, ulubione zwyczaje itp. Gusia, owszem wykazała zainteresowanie, ale gdy przeszła Gusiowa pora spania, Ko-córka ułożyła się miejscu najmniej zagrożonym przeprowadzką (tj. na parapecie) i zapadła w sen.

Podczas naszego wędrowania z rzeczami do opuszczanego mieszkania wprowadziliśmy dwóch panów. Obcych kotom. Nusia natychmiast wspięła się po mnie, wtuliła w moją brodę, włączyła traktorek i zaczęła mnie lizać po policzku. Może się bała, że ją oddamy?

Gdy już do nowego mieszkania przynieśliśmy wszystkie rzeczy powędrowaliśmy po koty. Chcieliśmy sprawić sobie przyjemność oglądania ich w nowym domu. I – uwierzcie – to była przyjemność:) Powoli wyszły z koszyków, obwąchiwały każdy zakamarek, każdy kąt, każdą szafkę. Znalazły miski i kuwetę, a potem się zaczęło. Gonitwa jakiej dawno już nie zaznały: szafki, wersalka, wanna, stół, parapet…itd., i tak do zmęczenia. Sisi w ramach wybaczenia nam wpakowała się na mnie, gdy tylko wskoczyłam pod kołdrę. Gdzie spała Gusia i Maleńtas nie mam pojęcia, ale wiem, że spodobał im się wspólny koszyk.

W piątek jedziemy do Rodziców. Będzie tam Ciruchna i Lulunia. Zapowiada się szaleństwo;)

Komentarze

madziaro pisze…
A można wiedzieć jaki rejon Polski teraz zamieszkujecie? :)
Z jednej strony nie dziwię się zadowoleniu większego mieszkania, a z drugiej nie dziwię się niezadowoleniu Sisi. W końcu nawet niektórzy ludzie nie lubią się przenosić i po raz kolejny przyzwyczajać do nowego domu.
Pozdrawiam serdecznie z Dzikiego Zachodu i przekazuję głaski dla koCórek :)
kociokwik pisze…
Madziaro,
mieszkamy na Warmii, a ostatnia przeprowadzka zawiodła nas ulicę dalej;)
Pozdrawiam:)
PB pisze…
Nie zazdroszczę kolejnej przeprowadzki, ale jeśli ma być lepszy standard to dlaczego nie.Przeuroczy ten koszyk pełen kotków.Powodzenia.
kociokwik pisze…
PB,
lepszy:) To nam dodawało sił:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj