Przejdź do głównej zawartości

Lewis Carroll. Przygody Alicji w Krainie Czarów. Po tamtej stronie lustra i co Alicja tam znalazła.


Wydane przez
Wydawnictwo Czytelnik

Moje ostatnie spotkanie z Alicją odbyło się, gdy miałam lat 10 lub 12 i nie należało do tych, po których rzeczoną książkę i jej bohaterkę wielbi się często do niej wracając. Zatem, gdy teraz trafiła w moje ręce historia Alicji, potraktowałam jej lekturę nieco jak wyprawę w nieznane; chciałam przekonać się jak dorosła "ja" potraktuję opowieść Lewisa Carrolla.

Książka jest przecudnie wydana. Twarde okładki przedstawiają Alicję na ilustracji Johna Tenniela (jego grafiki znajdują się w całej książce) i ozdobione są motywem kwiatowym według Wiliama Morrisa. Tekst powieści przetłumaczyła Jolanta Kozak i jest to podobno jedno z najlepszych tłumaczeń.

Alicja wędrująca przez Krainę Czarów i po drugiej stronie lustra zaskoczyła mnie. Pozytywnie. Zauroczyły mnie dziwne, na poły filozoficzne dyskusje dziewczynki ze spotykanymi ludźmi, długaśne wiersze poraziły poziomem absurdu.

Bzdrężyło. Szłapy maślizgajne
Bujowierciły w gargazonach.
Tubylerczykom spełły fajfle,
Humpel wyświchnął ponad.*

Moje czytanie sprzed lata różni się od dzisiejszego tym, że mimo, iż pewnie wielu znaczeń wpisanych w opowieść o Alicji nie pojmuję - podobnie jak dawniej - dziś zdaję sobie sprawę z istnienia tomów mądrych ksiąg, których zadaniem jest objaśnienie maluczkim tego, co Autor chciał powiedzieć. Wędrówka wraz z Alicją przez Krainę Czarów uzmysłowiła mi bezkrytyczne przywiązanie do wielu twierdzeń, które ja, a wraz ze mną cała współczesna cywilizacja, hołduję w przekonaniu, że inaczej się nie da. Jak pokazuje przykład Lewisa Carrolla - da się.

Powrót do tej lektury skłonił mnie do jeszcze jednej refleksji - może warto sięgać po książki poznawane w dzieciństwie i wczesnych latach młodzieńczych, by - będąc dorosłym - dostrzec w nich więcej?

* (s. 134)

Komentarze

Agnes pisze…
Oczywiście, że warto wracać, niestety, należy liczyć się z tym, że powtórne czytanie wydmucha gdzieś (jak obłoczek kurzu) to ciepłe wspomnienie, jakie mieliśmy o książce. Nie zawsze, na szczęście. "Alicja" na pewno do takich książek nie należy.
Monika Badowska pisze…
Agnes,
ponadczasowa jest też moim zdaniem "Mała księżniczka":)
Agnes pisze…
A tego, widzisz, nie czytałam :)
Monika Badowska pisze…
Agnes,
to zrób to czym prędzej:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k