Przejdź do głównej zawartości

Tonya Hurley. Ghostgirl. Zakochana zjawa.


Wydane przez
Wydawnictwo Egmont

Podążając za falą książek młodzieżowych opisujących wampiry, wilkołaki i różniaste mało realne typy sięgnęłam po książkę o zakochanej zjawie.

Charlotte Usher to dziewczyna skazana przez szkolna społeczność, a może i przez swój charakter, na niewidzialność. Jest nieustannie lekceważona, nikt nie pamięta jej imienia, a rówieśnicy traktują ją z niechęcią. Gdy jednak pewnego dnia staje się partnerką laboratoryjnych ćwiczeń z fizyki najprzystojniejszego chłopaka w szkole Charoltte czuje się jakby wstąpiła do przedsionka nieba. Z radości sięga po żelki-miśki i żegnając Damena dławi się smakołykiem. Umiera.

Umarli nie znikają ze świata znanego im za życia. Każdy z nich ma rozliczyć się z tego, z czym nie zdążył sobie poradzić przed śmiercią. Charlotte owładnięta chęcią zdobycia chłopaka nie ma chęci zastanawiać się co jest jej przepustką do wiecznego szczęścia.

W książce dzieciaki, które zmarły i spotykają się w klasie, by kontynuować edukację (tylko tematyka lekcji jest inna od tej jaka znali dotychczas) są zapytane przez nauczyciela o to, czy pomyśleli o rodzinie gdy już ocknęli się po drugiej stronie istnienia. Odpowiedź zasmuca i pokazuje prawdę o bohaterach powieści; młodzi ludzie skupiają się na sławie, potrzebie akceptacji rówieśniczej tak mocno, że więzy rodzinne schodzą na drugi plan.

Gdy okazuje się, że zjawy mają wspólny cel - ochronę domu, w którym mieszkają - cała społeczność staje wobec próby. Każdy z nich musi zaangażować się, każdy musi współpracować z innymi, bo tylko jedność działań i dobra ich organizacja dadzą efekt. Dzięki temu zabiegowi fabularnemu Autorka podkreśla wagę zjednoczonych wysiłków, wspólnej pracy dla Dobra, które stanowi wartość dla wszystkich o nie zabiegających.

"Zakochana zjawa" to opowieść miłosna, podlana humorem, z rozbudowaną częścią refleksyjną skłaniającą młodych czytelników do tego, by zastanowić się, co w życiu ważne:) Nie bez znaczenia jest też ciekawa forma graficzna książki.


Dla mnie atrakcyjna ciekawostka, dla nastolatków zapewne Atrakcja:)

P.S. Obudowa medialna książki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...