Marek Krajewski. Erynie.
Wydane przez
Wydawnictwo Znak
Najnowsza powieść Marka Krajewskiego zaczyna się dokładnie tym samym fragmentem, co poprzednia. Nad Lwowem wstaje ranek, który obiecuje swym różowym blaskiem piękny dzień. Niestety – przynajmniej dla niektóry – dzień ów nie będzie dobry. W podwórkowym wc przy domu zamieszkanym przez Żydów znaleziono ciało zmasakrowanego chłopca. Policjanci mają świadomość, że do walki z takim bestialstwem stanąć może tylko komisarz Popielski.
Opowieść prowadzi czytelnika zaułkami Lwowa odsłaniając dwoisty portret miasta. Przedstawia ludzi, którym nie sposób uwierzyć i tych, którzy nigdy nie wierzą nikomu. Pokazuje ciemne strony codzienności, brud życia i zestawia to z naiwną ufnością dzieci. Atmosferę powieści podkreśla czas w niej opisywany - wiosna 1939 roku, gdy czuć już grozę działań nazistów.
Nie umiem powiedzieć, co sprawia, że w prozę Krajewskiego popada się jak w studnię. Może to narracja, która nie wypuszcza czytelniczej uwagi? Może fascynacja tym, czego mamy nadzieję sami nigdy nie doznać? A może ów barokowy, przepełniony słowami, które u kogoś innego brzmiałyby sztucznie bądź niemiło, sposób pisania? Może miasto opisane tak, by czytelnik natychmiast zapragnął je ujrzeć przejść się jego uliczkami (koniecznie za dnia), poczuć Ducha - pozbawionego łagodności, krnąbrnego, ale pociągającego?
Nie wiem. Wiem za to, że "Erynie" zawładnęły bezpardonowo moim czasem. Aż do ostatniej strony...
P.S.
P.S.
13 komentarzy:
zazdroszcze ze juz masz...:)
2lewastrona,
:)
Czekam na moja ksiazke, moze w przyszlym tygodniu...
hm, wertowałem, ale mnie nie wciągnęła, ale po tej recenzji chyba spróbuję jeszcze raz :)
Yo,
a ja dawno Krajewskiego nie czytałam i przypomniałam sobie podczas lektury, że przecież lubię jego pisanie:)
ja nie czytałam nigdy Krajewskiego ... zainteresowałaś mnie. Ach, gdyby mi ktoś tak wspaniale czytał do snu :). Gdyby tym kimś jeszcze był sam autor danej książki ... rozmarzyłam się, bo padnięta dziś jestem i sił na nic nie mam.
Virgino,
sprawdź kto czyta Krajewskiego na audiobooku:) Może też jakiś pan z upajającym głosem?:)
A ja nie jestem do jego twórczości przekonana, ale może to też wynika z samego gatunku, za którym nie przepadam. A może akurat 'Koniec Świata...' nie był dobrym początkiem?
Przyznać jednak muszę, że nikt tak rewelacyjnie nie przedstawia świata, jak on. Marzy mi się, aby ktoś osadził kiedyś akcję w mojej Częstochowie i opisał ją z tak genialną dokładnością. To właśnie u Krajewskiego urzeka mnie najbardziej :)
Ach, i chciałabym podlinkować :)
Pozdrawiam!
http://kreatywa.blogspot.com
Futolowa,
zazdroszczę mieszkańcom Wrocławia Krajewskiego i Lublina - Wrońskiego:)
Zaraz podlinkuję:)
"Erynie" wysluchalam w werski "trojkowej" (nagranie fragmentow z radiowej trojki).
Pan Krajewski pisze wspaniale i z pewnoscia siegne po kolejne tomy. Musze jednak przebolec los, jaki spotkal Rite - akurat to zapadlo blesnie w mojej pamieci.
Motylek
Joanno,
nie znam wersji trójkowej, ale zakładam, że jest ciekawsza niż taka lektorska:)
Ma ciekawą oprawę muzyczna (muzyka teatralna - jak głos trójkowy głosi), dobrze dobraną a to zawsze dodaje niepowtarzalnej atmosfery.
Motylek
Prześlij komentarz