Przejdź do głównej zawartości

Warszawskie Targi Książki - relacja


Podróż była miła do chwili, w której zbliżyłam się do Warszawy. Bo tam deszcz i to z każdym kilometrem stolicy jakby większy. Ciekawostką z podróży jest jednak to, co usłyszałam w Jedynce. Pani Magda Mikołajczyk prowadziła relację z WTK i gdy tak sobie gawędziła o książkach z kolegą ze studia, ów zadał jej pytanie "Magdo, a czy słyszałaś o nowej oczyszczalni ścieków w Szczecinie?". Przyznam, że drastyczna zmiana tematu nieco mnie zaskoczyła, ale i chyba Pani Magda nie była przygotowana na coś takiego. Rzuciła zatem kontrpytaniem "A co? Coś się stało?", na które to pytanie prowadzący odrzekł, że skądże, właśnie ją uruchomiono i zaprezentował reportaż z otwierania tejże oczyszczalni ścieków. Tkwiłam w zdumieniu aż do dziennika. Jak się domyślacie powrotu radiowego na WTK już nie było...

Jako, że pobyt na Targach połączony był z miłymi odwiedzinami rodzinnymi, podczas wspólnego śniadania usłyszałam od Helenki, że ona chce iść z ciocią. Uzbrojone zatem w to wszystko, co może się przydać dwuipółletniej dziewczynce podczas pobytu na Targach Książki wyruszyłyśmy do Pałacu.


Bałam się, że będą kolejki po bilety. Nie było. Ani, ani... Zastanowiło mnie to nieco, bo to co dobre dla mnie, niekoniecznie musi okazać się dobre dla wydawców. Zaraz przy wejściu znajdowało się spore - jak zawsze - stoisko Świata Książki. Kawałek dalej dużą przestrzeń zajmowały amazonka.pl i olesiejuk.pl, czyli chyba największe firmy dystrybucyjne. Zaparkowałyśmy tam na czas jakiś, gdyż ku uciesze dzieci ustawiono tam tablicę.

Jako, że po terenie targowym przechadzał się Pan Mysz, którego Hela wolała unikać, kluczyłyśmy nieco trafiając na wystawę cudownych prac Józefa Wilkonia. Ilustracje, rzeźby, ryby z drewna i metalu podwieszone na stalowych linach i dające się wpuścić w ruch pobudzały wyobraźnię nie tylko Helenki. Rewelacja!

Gdy dotarłyśmy do miejsca przeznaczonego przede wszystkim dla dzieci Hela pod opieką pań-niań, w towarzystwie gromadki dzieci, wykonała - bardzo z siebie dumna - pracę plastyczną. Pomysł na miasteczko muchomorków i atrakcje dla dzieci bardzo dobry, przychodziło tam naprawdę mnóstwo dzieciaków.


Zmęczone dobrnęłyśmy do kawiarni, gdzie siedzieć nam przyszło na pomysłowych, ładnych, ale niekoniecznie wygodnych stołkach. Kawa dla cioci i ciastko dla Heli zrekompensowałyniedogodność.


Resztę dnia targowego spędziłam sama i miałam okazję przyjrzeć się bliżej temu, co się tam działo. Przede wszystkim - WTK były mniejsze niż międzynarodowe. Tak więc, jeden dzień spokojnie wystarczył, aby obejść wszystko, kupić co się chce, poprzyglądać się, itp. O ile rzecz jasna ktoś nie miał w planach spotkań z pisarzami. Nie zauważyłam zresztą, aby były organizowane spotkania (poza tym z pisarzami nominowanymi do Nagrody im. Kapuścińskiego) jako takie - raczej zdecydowano się na obecność pisarza na stoisku danego wydawnictwa i podpisywanie książek z możliwością rozmowy (co na przykład przy Papciu Chmielu odpadało z racji tłumów kłębiących się z komiksem w dłoni). Miałam przyjemność zamienić parę słów z Panią Dorotą Sumińską, z Panem Marcinem Braunem pogawędziłam o dziwności losów ludzkich, z Panem Konradem T. Lewandowskim o "Perkalowym dybuku" i jego odbiorze przez czytelników w Łodzi. Wyszperałam nową serię podróżniczą w Wydawnictwie Dolnośląskim, podziękowałam Sylwii Chutnik za uroczy autograf. Poza tym, w niedzielę, poprosiłam o podpisanie "Czekoladek dla sąsiadki" panią Dorotę Gellner. Porozmawiałam także z Panią Anną Węgleńską, tłumaczką książek Astrid Lindgren, o dzieciach, nauce czytania na książkach szwedzkiej pisarki i była to rozmowa - dzięki osobie mojej rozmówczyni - bardzo ciepła, serdeczna, za co niniejszym serdecznie dziękuję:)

Bardzo się cieszę, że pojechałam na te Targi. Co prawda nowe technologie tam prezentowane nie zdołały wzbudzić mojego zainteresowania, ale przyjemność sprawiło mi pławienie się w książkach, rozmowy z wieloma osobami (dziękuję za dobre słowa), możliwość bezpośredniego kontaktu z pisarzami.


Niedziela w Warszawie była bardzo deszczowa. Na szczęście trasa do domu była sucha. Oprócz torby z książkami przywiozłam też drugą - wypełnioną katalogami. Wiem, wiem, wszystko jest na stronach wydawnictw... Ale czasami lubię pomarzyć o kolejnych książkach z papierowym katalogiem w dłoni.

Pozostałe zdjęcia:

Komentarze

Lilithin pisze…
:) deszczowo chyba bylo w calym kraju. obrze, ze wyjazd sie udal.
Vi pisze…
hmmm, no że ich zdjęli z anteny to się nie dziwię :) :) :). Co do informacji, że była z Tobą 2,5 latka to się początkowo zaczęłam zastanawiać, jak Ty w planach miałaś to z nią pokonać, ale później doczytałam, że jednak w samotności ruszyłaś na łowy. Miłe dla oka zdjęcie pani Sumińskiej, gratuluję!!!
U boku jej stolika być może byśmy się spotkały :) No i zakupów gratuluję !!!
Kala pisze…
Och! Ach! Mam nadzieję, że kiedyś się w końcu wybiorę... Albo chociaż do Krakowa w tym roku :D
izusr pisze…
Zazdrościłam osobom, które wzięły udział w Targach, ale po przeczytaniu tego wpisu zazdroszczę jeszcze bardziej. Pozostaje mi marzyć o tym, że może kiedyś też się tam wybiorę ;)
KassWarz pisze…
zatem już nie mogę się doczekać targów książki w Krakowie- w tamtym roku były kiepskie, może się poprawią w tym:)
Edyta pisze…
mam nadzieje że i mi za rok się uda pojechać :)
Monika Badowska pisze…
Lilithin,
bardzo dobrze:)

Virginio,
Hela dzielnie "targowała" od 10-13. Później wyruszyła do domu na popołudniową drzemkę;)

Kala,
wybierz się koniecznie:)

Izusr,
to moje kolejne targi (chyba czwarte) i za każdym razem cieszy mnie pobyt na nich:)

Kaś,
niestety nie mam porównania z Krakowem:)

Edith,
trzymam kciuki:)
Anonimowy pisze…
Cudowne zdjęcia!!! .piękna dekoracja.wspaniałe rzeżby.wszystko mi się podoba . ale najbardziej spotkania z p.Dorotą Sumińską i ulubioną Sylwią Hutnik.Niezłe dieła przytargałaś .cieszę się razem z Tobą:)
Kala pisze…
To jeszcze raz ja... Chciałam jeszcze dopisać: Ach! Pokaz slajdów. Ach! Żałuję, żałuję, żałuję, że mnie tam nie było! Tyle książek. Moje serce. Jaki ten muchomor piękny!
Darek- pisze…
@Kaś: Prawdę mówiąc mi się bardziej podobały zeszłoroczne w Krakowie niż te w Warszawie i w tym roku do Krakowa też się pewnie wybiorę.
Jeśli te ostatnie w Krakowie były gorsze od poprzednich, to tylko pozostaje mi żałować, że nie byłem na wcześniejszych :\
m pisze…
Cudna relacja! Mnie targi - w porównaniu z Międzynarodowymi - troszkę zawiodły, ale wszystko zrekompensowało upragnione spotkanie z Romą Ligocką. To niestety nie ja schodziłam z panią Romą po schodach - pytałaś o to - ale widziałam jak wychodziła więc musiałyśmy naprawdę się mijać. Dla mnie targi to zawsze wielkie święto i żyję tym świętem jeszcze wiele wiele dni!!!!!
smootnyclown pisze…
Będziesz może na Międzynarodowych Targach?
Albo drugą połówkę przyślesz?:)
Monika Badowska pisze…
Kala,
:)

D-,
ciekawa jestem tych krakowskich, ale mam zbyt daleko;(

M,
a na międzynarodowe się wybierasz?

Smootny,
odpowiem na gg, ok?
Beata pisze…
Zazdroszczę:)
dziękuję za relację i pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Montgomerry,
pozdrawiam:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k