Przejdź do głównej zawartości

Papierowy Ekran 2010

Miło mi, że mogę pogratulować portalowi Ryms.pl nagrody przyznawanej przez Kapitułę Konkursu. Wyróżnienia Kapituła przyznała portalowi buszmeni.pl oraz blogowi Poczytalnia. Nagrodę Czytelników otrzymała Biblionetka. Serdecznie gratuluję nagrodzonym i wyróżnionym:)

************
Jest jednak coś, co mną - osobą wyjątkowo zainteresowaną tematyką Papierowego Ekranu, bo nominowaną do nagrody - wstrząsnęło. Spotkanie prowadziła pewna pani i pewien pan. Serwisy nominowane do nagrody przedstawiali na zmianę i "Z lektur prowincjonalnej nauczycielki" przypadło pani. Zebrani goście zobaczyli zatem mniej więcej taki zrzut z ekranu:


i usłyszeli, że prowincjonalna nauczycielka czyta książki różne, w tym i takie, których wypowiadająca się pani za nic by nie przeczytała* oraz, że prowincjonalna nauczycielka przekonuje, iż nawet pod kiczowatymi (ciekawe co na to Fabryka Słów) okładkami znaleźć można coś warte czytania. Pani omawiająca mój blog dodała również, że jestem mamą i na blogu znaleźć można wiele recenzji książek dziecięcych. Przyznam, że nie chciałam uwierzyć Siostrze relacjonującej mi tę uroczystość przez telefon, bo wiara w jej słowa oznaczałaby równocześnie wiarę w brak profesjonalizmu organizatorów konkursu Papierowy Ekran.

Uwierzyłam Siostrze. A Wy bierzcie poprawkę na słowa tej i innych pań, którym wydaje się, że WIEDZĄ.

P.S. Dziękuję za wszystkie głosy oddane na "Z lektur prowincjonalnej nauczycielki". Było ich około 170. Dziękuję!

* złośliwie pomyślałam o książkach filozoficznych;)

Komentarze

kornwalia pisze…
Uuu, to się nie popisali. Zdaje mi się, że ta pani na chwilkę przed wyjściem rzuciła okiem na Twego bloga coby móc odfajkować sobie powiedzenie dwóch zdań...
Śmieszne i smutne, najgorsze, że coraz częściej typowe... :( Pozdrowienia!
Jarek pisze…
Barak profesjonalizmu staje się normą. No... może trochę przesadzam, ale jest coś na rzeczy. Często spotykam się z potencjalnie ciekawymi projektami. Niestety w wielu przypadkach dobry jest tyko pomysł, natomiast jego realizacja przebiega na zasadzie "byleby, a jakoś to będzie".
Szkoda, że inni na tym tracą...
Ania Markowska pisze…
Na facebooku, gdzie prezentowano nominowane blogi i serwisy, widnieją dokładnie takie same ogólniki. Stronę mają raczej średnią i niezaktualizowaną. A przede wszystkim: okładki omawianych książek nie powinny mieć nic wspólnego z oceną serwisu/bloga, więc po co w ogóle o tym wspominać w takim miejscu i w takiej chwili?
Kala pisze…
Zgadzam się z Elenoir. Co ma piernik do wiatraka, czyli okładka do treści? Czasem jedno nie pokrywa się z drugim. A co do tego jak ta Pani zaprezentowała Twój blog - szkoda słów. Jak się coś prezentuje, to raczej powinno się to zrobić rzetelnie. Ja też wielu książek, które prezentujesz nie przeczytałabym, ale jest wiele, po które chętnie sięgnę... Raczej niemożliwym jest zadowolenie każdego. Mam tego pełną świadomość i zapewne podobnie jest z książkami, które sama czytam i prezentuję. A przecież często też jest tak, że sięgamy po jakąś książkę, czytamy i dopiero po przeczytaniu stwierdzamy, że nam się nie podobała, ale recenzje piszemy. Bo np. musimy, albo chcemy dla zasady coś o niej napisać.
Czytadełko pisze…
Szczerze pisząc dla mnie cały ten konkurs jest trochę podejrzany. I bardzo stracił w moich oczach swoją wartość. Nie będę szczególnie roztrząsać tego tematu, ale po moich obserwacjach takie mam niemiłe odczucia. Nie rozumiem też po co nominować po raz kolejny serwis który już kiedyś był nominowany? Nie mniej, gratuluję zwycięzcom :)
toska82 pisze…
O gustach się nie dyskutuje, i myślę podobnie jak Kornwalia, że rzucono okiem na blog, odbębniono i miała to "pani" gdzieś. ehhh
Monika Badowska pisze…
Dziękuję za komentarze:)
Anonimowy pisze…
Pocieszające jest chociaż to, że dostała Pani dużo głosów od publiczności, pomimo tak "profesjonalnej" zapowiedzi. Osobiście żałuję, że nie została Pani wyróżniona.

pozdr.

Łukasz Libiszewski
Anonimowy pisze…
Ponieważ to ja jestem ową "Panią" to muszę się bronić, tym bardziej, że konkurs przygotowałam właściwie sama, dlatego tym bardziej bolą mnie takie oskarżenia. Być może później dopiszę jeszcze coś w swojej obronie tutaj, póki co, jest tego dość sporo, więc przesyłam maila. Pozdrawiam, Karolina Luksa
Monika Badowska pisze…
Panie Łukaszu,
dziękuję za komentarz:)
Monika Badowska pisze…
Pani Karolino,
e-maila przeczytałam, nie wnosi niczego do sprawy. W związku z tym, że nie mogę publicznie nawiązać do treści e-maila, albowiem nie mam w zwyczaju ogłaszania tego, co kto mi napisał w prywatnym liście, proponuję abyśmy pozostały przy tym, co jest domeną przestrzeni publicznej. Na początek jedna kwestia. Powiedziała Pani, że jestem mamą i uzasadniła to twierdzeniem tym, że recenzuję wiele książek dla dzieci. Proszę powiedzieć mnie i wszystkim zainteresowanym czytelnikom, skąd Pani wie, że ja jestem mamą. Od razu mówię, że mamą nie jestem - gdyby Pani nie zrozumiała: nie mam dziecka i nigdy nie urodziłam dziecka.
Tuszę, że ma Pani honor i jeśli zdecydowała się Pani obwieścić publicznie, iż mamą jestem, to również publicznie wskaże Pani źródła swojej wiedzy. Jeżeli Pani tego nie uczyni, to nie mamy o czym rozmawiać i proszę więcej do mnie nie pisać. Gdyby jednak wybrała Pani wyjście honorowe i przyznała, że nie wie Pani niczego nt. tego, iż ja jestem mamą, to proszę napisać dlaczego skłamała Pani w trakcie prezentacji nominowanych serwisów. Proszę, aby odniosła się Pani do tej kwestii, bo moim zdaniem, to, co Pani zrobiła w czasie omawiania nominowanych serwisków świadczy o Pani nieprofesjonalizmie. Czekam na odpowiedź.
wyrus pisze…
>Do tej Pani, która prowadziła uroczystość rozdania nagród i która tutaj wystąpiła jako "Anonimowy"

Kobieto, po co Ty się bierzesz za jakieś gadki na temat macierzyństwa prowincjonalnejnauczycielki??? Dwie sprawy w związku z tym.

1. Każdy, kto zna tego bloga choć trochę, wie, że nauczycielka czyta i recenzuje te wszystkie książki dla dzieciaków, bo ma małą siostrzenicę. Przecież na tym blogu jest link do bloga siostry nauczycielki. Jak Pani może wypowiadać się o tym blogu nie wiedząc tak podstawowych rzeczy? To jest ten Pani profesjonalizm???

2. Po co Pani zrobiła tę wstawkę o macierzyństwie Autorki bloga? Okazuje się, że prowincjonalnanauczycielka mamą nie jest. I co teraz? A co, jeśli Autorka bloga bardzo chciałaby być mamą, ale nie może - z powodów medycznych? Jak Pani myśli, gdyby tak właśnie było, to jak by się czuła po tym, co Pani powiedziała podczas rozdania nagród? Czy Pani ma choć trochę oleju w głowie? Przecież Pani też jest kobietą, na miły Bóg!!!
Anonimowy pisze…
A może zrobimy sobie konkurs na opisywanie zawartości blogów, których do tej pory nie odwiedzaliśmy, po 10 sekundowym ich obejrzeniu???

Mogę zacząć:
"ZNAK ZORRO. Autorka jest mamą, więc opisuje przede wszystkim książki dla dzieci.Często odwiedza różne imprezy promujące książki i czytelnictwo, interesuje się grafiką."

Na prawdę zajęło mi to 10 sekund. To nawet zabawne, o ile nie jest się organizatorem konkursu typu Papierowy Ekran.

Znak Zorro podlinkowany jest z prawej strony, w zakładce. Chętnie do niego zajrzę na dłużej, żeby się o nim czegoś DOWIEDZIEĆ.

Pozdrawiam

izolllda

:)
Anonimowy pisze…
W takim razie, mogę napisać tylko tak: przykro mi, że uznałam, że jest Pani mamą, skoro Pani nią nie jest, wniosek taki wysnułam z czegoś napisanego na Pani blogu, wniosek okazał się błędny, co nie znaczy jednak, że umyślnie posłużyłam się kłamstwem, bo nie tylko byłoby to głupie, ale po prostu niepotrzebne. W sprawie atakowanych powyżej „różowych okładek” mam jednak wrażenie, że nastąpiło pewne nieporozumienie. Nie twierdziłam (i nie twierdzę), że wszystkie takie książki są do niczego. Uważam jedynie (czego w sobotę już nie mówiła, bo byłoby za długo), że wiele z nich okazuje się stratą czasu, co jest także prawdziwe dla poważniejszych wydawnictw, z tym, że w przypadku innej literatury łatwiej znaleźć rzetelną recenzję. Tym „różowym” towarzyszą zwykle entuzjastyczne informacje od wydawnictwa, a jeśli to Pani zrecenzuje taką książkę, można mieć pewność, że w takim razie będzie się ona podobać. I tyle. Przepraszam, jeśli uraziła Panią jakaś część mojej wypowiedzi, czy to pisemnej, czy ustnej, nie sądzę jednak, żeby to mogła być podstawa do poważania sensu całego Konkursu. Nie twierdzę też, że zarówno organizacja, jak i formuła konkursu nie mają wad – mają, bardzo wiele, a ponieważ, w co odwiedzający Pani blog i Pani być może nie uwierzą, Papierowy Ekran ma naprawdę służyć promocji wartościowych stron o książkach, a nie temu, żebyśmy mieli sobie co wpisać w działalność, bardzo bym chciała, żeby w rozpoczętej przez Panią dyskusji pojawiły się nie tylko krytyczne głosy, dotyczące wycinka mojej wypowiedzi, bo to napisać łatwo, ale także takie z propozycjami, jak konkurs ulepszyć.

wyrusie, przykro mi, jeśli kogoś uraziłam tym, co napisałam, nie jestem stałą czytelniczką Prowincjonalnej Nauczycielki (więc nie jestem „każdym”) sądzę też, że nie jest to konieczne do tego, żeby móc przedstawić blog, przytrafiła mi się gafa, więc przepraszam wszystkich zainteresowanych, ale co mogę jeszcze zrobić? Zawsze przypadkiem i wbrew zamierzeniom może się zdarzyć sytuacja zranienia kogoś, ale trudno udowadniać, że nie jest się wielbłądem.

Pozdrawiam, Karolina Luksa
Anonimowy pisze…
Jakoś dziwnie dyskusja z Panią Karoliną przypomina mi wywiad na Jutube przeprowadzony z p.Dorotą Sumińską . przez panią .która na temat wspaniałej autorki "Autobiografii"Zwierz w łóżku" i wielu cudownych książek .na temat życia ze zwierzętami .nie wiedziała nic. ale wywiad przeprowadziła!.Pani Karolino.polecam Pani czytanie bloga prowincjonalnejnauczycielki.naprawdę warto.mimo wszystko.Sarna
wyrus pisze…
>Pani Karolina

"przykro mi, że uznałam, że jest Pani mamą, skoro Pani nią nie jest, wniosek taki wysnułam z czegoś napisanego na Pani blogu"

Super - to jest merytoryczna wypowiedź! :-) Mogłaby Pani wskazać to "coś napisane" na blogu prowincjonalnej nauczycielki?

Czy tylko tak sobie Pani gada?

:-))
czytadelko pisze…
Zastanawiam w takim razie, na jakiej podstawie wybierane są strony skoro tylko raczono rzucić na nie okiem? Bo takie można wyciągnąć wnioski z Pani wypowiedzi. Gdyby było inaczej nie wyszedłby ten skandal z macierzyństwem. Gdyby Pani przejrzała dokładnie blog, dobrze by Pani o tym wiedziała. To ewidentny brak profesjonalizmu i wiarygodność waszego konkursu mocno spada. Same osobiste uwagi typu: ja bym tego nie przeczytała etc. są brakiem profesjonalizmu.Tak wiele ciekawych i różnorodnych książek nie znajdzie Pani łatwo na innych blogach, gdybyście tu spędzili kilka dłuższych chwil to byście o tym wiedzieli. Przykro mi, że ta sytuacja ma akurat miejsce na tym blogu i przykro też czytać o tym, że sądzi się książkę po okładce. A pisze to ktoś, kto wspiera czytelnictwo. Druga sprawa co mi się również rzuciło w oczy, to Państwa wypowiedz na facebook, przy okazji prezentacji jednego serwisu. Konkretnie chodzi tu o serwis Przystań Literacka. Cytuję wypowiedz z FB:

"Szczęśliwa trzynastka to Przystań Literacka, czyli niby typowy portal o książkach, gdzie znajdziemy informacje o nowościach wydawniczych, recenzje, wywiady, ciekawe wydarzenia. A jednak Przystań ma to niedefiniowalne coś, co wynosi ja ponad średniaków. Może to stopki redakcyjne? Osobiście polecam wywiad ze świeżo przez...e mnie odkrytą Mary Roach, warto doczytać do samego końca, ale odrobinka dystansu do rzeczywistości wskazana."

Po pierwsze czy niezdefiniowane "coś" jest argumentem do nominacji??? po drugie dlaczego na tej podstawie wrzuca Pani (lub ktokolwiek to pisał) wszystkie inne portale do kategorii: ŚREDNIAKÓW?????(nie uważam swój portal za średni i wypraszam sobie) Poleca Pani wywiad hmm, a może to z sympatii do autorki wybrano ten serwis? Dla jasności nie mam nic przeciwko Przystani Literackiej, po prostu Papierowy Ekran po tych i innych- nazwijmy to - "wpadkach" stracił swoją wartość.

I jeszcze jedno, to czy organizuje Pani konkurs sama czy nie, nie jest żadnym wytłumaczeniem. Skoro nie potraficie tego prowadzić porządnie może trzeba pomyśleć o zakończeniu konkursu Papierowy Ekran?
Anonimowy pisze…
Szanowni Państwo,

Dla mnie również ta dyskusja jest dziwna (i proszę mi tu nie wypominać, że Sarna napisała "dziwnie przypomina", a nie, że jest dziwna). Jako, obca, wredna i niekompetentną baba, która zasłynęła opowiadaniem bzdur, nie mam szans w starciu z Autorką bloga, która jest znana, lubiana i przez wszystkich ceniona, a moje dotychczasowe słowa zostały wywrócone na siódmą stronę, żeby tylko to potwierdzić. Jednak, i to dopiero będzie argument niemerytoryczny, chociaż, jak mi ktoś już wypomniał, jestem kobietą, to jestem także człowiekiem, ale z założenia ciągle wredną babą i moje uczucia i praca włożona w konkurs mają znacznie mniejsze znaczenie, niż uczucia osoby Znanej i Lubianej. Mimo to, spróbuję powiedzieć coś raz jeszcze. A może nawet zacznę od początku, ponieważ nikt z Państwa podczas wręczania nagród, przynajmniej, o ile mi wiadomo, nie był, co można złośliwie skomentować, że na moje szczęście, bo sama wiem o przynajmniej jednej jeszcze gorszej pomyłce. Więc tak: owszem, popełniłam ten błąd i powiedziałam, że Prowincjonalna Nauczycielka jest mamą. Nie, nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego tak uznałam, przeglądałam tego dnia wiele serwisów i nie przypomnę sobie tego, a chyba nie chodzi o to, żebym wymyśliła. Za pomyłkę przeprosiłam. NIE powiedziałam, że książek tutaj recenzowanych za nic bym nie przeczytała, kiczowata okładka w mojej wypowiedzi jest tu tylko symbolem, a nie sposobem w jaki oceniam książki, a sens całej wypowiedzi był taki (co zresztą już chyba? powyżej napisałam), że dobrze, że jest ktoś, kto perełki wśród literatury, powiedzmy, popularnej, wyławia za nas.
A do tego tak się dla mnie pechowo złożyło, że zrzut ekranowy nie prezentuje ani literatury dla dzieci ani chicklitów i jeszcze gorzej dla mnie, że kilkanaście czy kilkadziesiąt postów, które przejrzałam (tak, przejrzałam, nie analizowałam) różniło się zawartością od kilku ostatnio zamieszczonych, które są zupełnie o czymś innym.

Czytadełko, na szczęście to nie ja byłam „winna” temu, kto wygrał i mam nadzieję, że Kapituła rzetelnie podchodzi do swojego zdania. O ocenianiu książki po okładce napisałam już powyżej i interpretacja moich słów przez Siostrę autorki po prostu nie była trafna (ale nie wiem, czy to ma jakieś znacznie, bo za moją nietrafną interpretacją zostałam już tu napiętnowana na wieki). Co do subiektywizmu, była to świadomie przeze mnie wybrana forma, wydaje mi się, że tak jest ciekawiej, zbyt uczone komentarze nie natchną nikogo do czytania, wskazywałam więc na rzeczy, które mnie zainteresowały, z nadzieją, że może spodobają się jeszcze komuś. Wnioskowanie z notki o Przystani, że nie-nominowanych uważam za średniaków nie jest zgodne z prawdą, chociaż a) tak, ośmielam się uważać, że wiele serwisów jest średnia, b) nie twierdzę tego na tej podstawie, że ktoś został nominowany do nagrody c) nadal ośmielam się twierdzić, że to właśnie „coś” decyduje o tym, czy dany serwis podoba nam się czy nie, bo zwykły, nawet czytający książki, śmiertelnik, nie widzi tego w kategorii, na przykład, wspaniałości użytych środków stylistycznych. A to, że organizuję konkurs sama nie jest żadnym tłumaczeniem się, raczej wyjaśnieniem, że związku z tym czuję się za niego odpowiedzialna i chcę, żeby dobrze to wyszło i trochę mi przykro, jeśli jedna notka osoby, która nie słyszała, co dokładnie powiedziałam, nawet jeśli rzeczywiście powiedziałam, w dobrej wierze, jedną nieprawdziwą rzecz, zburzyła zaufanie do Konkursu w pewnym środowisku.

Zachęcam do dyskusji na temat Papierowego Ekranu i tego, jak powinien wyglądać. Dość się już jednak naczytałam o swoim, o ironio, ja, którą tak on wszędzie dookoła denerwuje, braku profesjonalizmu, dlatego chętniej poznałabym Państwa opinie na temat, jak ten konkurs ulepszyć. Średnia strona – trudno się nie zgodzić, ale to właśnie jest konkret, a może jeszcze, co właściwie powinno na niej być? Czego Państwo oczekujecie od Papierowego Ekranu, jaka Państwu potrzebna jest promocja czy informacja? Czekam na uwagi, przede wszystkim konstruktywnie krytyczne, karolina.luksa@nadwyraz.pl
Czytadełko pisze…
Tu nie chodzi o znanych i lubianych. Nie wiem czy jest sens pisać do Pani uwagi na temat konkursu, skoro takie ma Pani podejście i chyba żadnych wniosków z naszych uwag nie wyciąga. Ja napiszę jeszcze tylko tyle, że brakuje Pani obiektywizmu, co przy takich konkursach uważam, że jest bardzo ważne. Co do Przystani, to PANI zdaniem ma to "coś" i to nie uprawnia Panią do wrzucania reszty serwisów do średniaków. Pani wypowiedz na FB była grubo nie na miejscu. Chciałam już wtedy napomnieć o tym na Facebooku i żałuję, że tego nie zrobiłam.
Vi pisze…
Pozwolę sobie odejść na chwilkę od tematu głównego dlatego, że czytając komentarze i analizując problem jaki wyniknął, przypomniał mi się Konkurs na Blog Roku na portalu Onet.pl ... blogi oceniali ludzie, którzy nie mieli o blogowaniu zielonego pojęcia (mogę dodać, że rywalizowałam z blogiem, który posiadał notorycznie popełniane błędy ortograficzne, notki były raz w miesiącu, odwiedzających było kilku, komentujących siedmiu, ale decydujący o zwycięstwie był fakt, iż bohaterką tamtego bloga była dziewczynka - notabene bardzo sympatyczna - z zespołem Downa, a moje dzieci były zdrowe). Jak już wspomniałam na swoim blogu zaraz po konkursie, nigdy, ale to przenigdy nie zamieniłabym zdrowia mojego dziecka na zwycięski skuter, ale mam też odwagę w kraju katolickim sprzeciwić się ciągłemu graniu na ludzkich emocjach, bo zbulwersował mnie fakt, iż biorąc udział w Konkursie na Blog Roku wystarczy tylko poruszyć sumienia jurorów. Daje to obraz poziomu niektórych internetowych konkursów.

"Papierowy Ekran" jak widać prezentuje bardzo podobny poziom, mam wrażenie, że dokładnie czytane i analizowane były tylko "wybrane" blogi/strony i to przez ludzi, którzy nie potrafią wyłapać tego co na takiej stronie poświęconej książkom najważniejsze (skupiono się na kiczu niektórych okładek i dzieciach z palca wyssanych).
Obrona szanownej pani Katarzyny jest oczywista, ale niestety kiepska. Mając 20 nominowanych blogów wstyd strzelać takie gafy ... to potwierdza tylko, że blog Prowincjonalnej Nauczycielki nie został przeanalizowany zgodnie z regulaminem jaki powinien obowiązywać przy tego typu Konkursach. Jeżeli oczywiście jakiś regulamin pozakulisowy obowiązuje ... w co wątpić już zaczynam.
Tracę wiarę we wszelakie tego typu internetowe Zabawy, bo ciężko mi to nawet Konkursem nazwać. Przykro jest patrzeć, że potwierdza się reguła iż Bóg jeden tylko wie, czym się kapituła konkursu kieruje i dlaczego nie starcza im czasu na dokładne przeglądnięcie o zgrozo 20 blogów (nie dwustu, czy dwóch tysięcy). Niestety smutne to i podcinające skrzydła innym. Wiem doskonale jak teraz się czuje autorka tego bloga, jeżeli widzi, że jej masa pracy i zaangażowania została tak nisko oceniona przez Panią Kasię, która głośno przyznała, że "nie jest stałą czytelniczką Prowincjonalnej Nauczycielki". Moim zdaniem Pani obowiązkiem było być jego stałą czytelniczką przez pewien długi okres czasu, jak również stworzyć adekwatne do poziomu do jakiego predestynuje Pani Papierowy Ekran prezentacje poszczególnych stron, bo zasługują na to zarówno wyróżnieni wieloma głosami autorzy, jak i czytelnicy oddający swoje cenne, pojedyncze głosy.
A podsumowanie Prowincjonalnej Nauczycielki było nie na miejscu i mimo, iż zachowała się Pani bardzo ładnie przepraszając publicznie, to jednak gorzki posmak braku profesjonalizmu i niegrzeczności pozostanie, bo określanie pozostałych blogów "średniakami" w stosunku do Przystani Literackiej jest jak uderzenie w twarz wszystkich pozostałych uczestników.

Jedynym plusem Papierowego Ekranu (żeby nie było tylko tak na nie) jest to, że głos oddaje się mailowo, a nie przez sms.

Prowincjonalna Nauczycielko gratuluję 170 głosów !!! i wirtualnie przytulam, bo wiem jak boli w tak kiepskim stylu wymierzony policzek. Nie tyle przegrana, co bycie w oczach organizatorów zwyczajnym "średniakiem".
Monika Badowska pisze…
Mili komentatorzy,
dziękuję za Wasze wypowiedzi.

Pani Karolino,
Pani sarkazm jest nie na miejscu. A to, co pisze Pani tu w komentarzach w zestawieniu z tym, co napisała Pani na fb* (zajrzałam tam dziś pierwszy raz) wyraźnie pokazuje Pani merytoryczne przygotowanie.

Jak napisałam we wpisie z 20 kwietnia br. bardzo mnie nominacja ucieszyła. I jak napisałam we wpisie, pod którym dodaję komentarz - prawdziwie gratuluję tym, których Kapituła Konkursu nagrodziła i wyróżniła.

Prowadzę bloga prawie trzy lata. To dla mnie ukoronowanie pasji, ale też codzienna praca; czytanie, pisanie, by sprostać wymaganiom czytelników.

Mam nieodparte wrażenie, że nasze zangażowanie w podejmowaną aktywność, Pani i moje, znacznie się różni.

Dyskusję uważam za zamkniętą.

* Cytat: Przedostatni Nominowany do Papierowego Ekranu serwis i ostatni na tej liście blog – Z lektur prowincjonalnej nauczycielki. Lektury bardzo różnorodne, chociaż raczej z gatunku tych przyjemnych, bardzo dużo książek dla dzieci oraz sporo takich, do których podchodzę z dużą nieufnością (znacie te kiczowate okładki?), dlatego dobrze, że jest ktoś, kto jednak ma odwagę po nie sięgać, przeczytać i napisać, czy warto. A często warto, chociażby po to, żeby się trochę zresetować.
Anonimowy pisze…
Skorzystam z okazji i dodam swoje dwa grosze. Odwiedzam bloga prowincjonalnego od dłuższego czasu, ale nie dlatego, że interesuje mnie to co ma do powiedzenia autorka - bo zazwyczaj nie ma nic interesującego do powiedzenia, a jej "recenzje" to banały i ogólniki. Bawi mnie co innego - ile pani autorka jest w stanie przeczytać? Ten blog, z całym szacunkiem dla autorki, przypomina odkurzacz, który wsysa każdą książkę bezkrytycznie i w ilościach hurtowych, a następnie kilkoma frazesami kwituje. To nie jest smakowanie książki - to jest żarcie czego popadnie. Do tego, rzecz zabawna i ciekawy jestem czy ktoś to wyłapał, autorka krytykuje tylko te książki, których nie dostanie od sponsorujących ją wydawnictw. Taka postawa jest zaprzeczeniem istoty krytyki literackiej, bo co to za krytyka, która wszystko chwali, choć książka warta jest tyle co nic?
Zdziwił mnie zatem fakt nominowania bloga do Papierowego Ekranu. Jest wiele wartościowszych blogów, które w głębszy i ciekawszy sposób promują literaturę.
Beata pisze…
Masakra!Ludzie to naprawdę potrafią...

Przesyłam dobre anioły:)

Pozdrawiam serdecznie z uściskami
wyrus pisze…
>Anonimowy, ten z kompleksem, że nie daje rady tyle czytać, ile Autorka bloga czyta

"autorka krytykuje tylko te książki, których nie dostanie od sponsorujących ją wydawnictw."

Pomyśl trochę, a jak nie dasz rady, to zapytaj kogoś bardziej kumatego od siebie, to się dowiesz, że istnieje parę innych możliwości niż "krytykuje tylko te książki, których nie dostanie od sponsorujących ją wydawnictw".

Dam Ci podpowiedź - a skąd wiesz, które książki Autorka dostaje od wydawnictw??

Łapiesz już, czy jeszcze nie?

:-)
Pani Zorro pisze…
Ubawił mnie stokrotnie skrócony opis mojego bloga: BARDZO TRAFNY. I wystarczyło 10 sekund, gratulacje! W moim przypadku, gdybym nie była matką, NIGDY nie zaczęłabym pisać bloga, bo nie interesowałaby mnie kultura dla dzieci, a to, że ludzie podsuwają swoim dzieciom kicz i internacjolalistyczny folklor obchodziłoby mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Wiem, że RYMS powstał z podobnej potrzeby i cieszę się, że wygrał, gratuluję 170 głosów Prowincjonalnej Nauczycielce, to na pewno dowód zaufania czytelników. Szkoda jednak, że poziom dyskusji schodzi trochę na psy. Dziwny ostatnio klimat panuje w Polsce - i tak małe środowiska jeszcze się rozwarstwiają.
Monika Badowska pisze…
Montgomerry,
dziękuję:)

Zorro,
dziękuję:)
Anonimowy pisze…
Jestem w szoku !
Kilka dni tutaj nie zaglądałam choć robię to dosyć systematycznie i to z dużą przyjemnością .
Przykro mi , zwłaszcza ze uważam to miejsce za świetne źródło informacji o książkach .
Moniko czytaj i pisz bo robisz to doskonale !
Gorąco pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Niebieska,
dziękuję:)
Ania Markowska pisze…
Do tej ostatniej anonimowej osoby - najłatwiej krytykować bez podania nazwiska albo choćby loginu...

I jeszcze uwaga ogólna. Takie konkursy organizowane są co roku i teoretycznie promują blogi w danym roku najlepsze, najciekawsze itd. Wydaje mi się zatem, że jurorzy powinni poświęcić choćby kilka godzin na przejrzenie danej strony, zanim podejmą decyzję.
Piszę to jako osoba obiektywna - mnie tam nikt nie nominował;))
Anonimowy pisze…
Ja też czytam bardzo dużo różnych książek - z ładnymi okładkami, brzydkimi, kolorowymi i monotonnymi. Są takie, które podobają mi się bardziej, inne mniej. Ale nie decyduje to ani o wyborze, ani o mojej opinii na temat jej treści. Każdy ma prawo czytać co lubi, a blogi to wspaniała sprawa, można zawsze znaleźć coś dla siebie. Niekoniecznie wszystko... Nie rozumiem ludzi, którzy szukają pretekstu do krytyki. Pozdrawiam "prowincjonalną nauczycielkę" - nie martw się, wszystkiego dobrego.
Monika Badowska pisze…
Elenoir,
:)

Beatrix,
:)
Problemem Prowincjonalnej_nauczycielki (poniekąd i moim pewnie) w oczach niektórych jest to, że prowadzi bloga sama i że go w ogóle prowadzi. Bo gdyby prowadziła serwis - nikt nie podawałby absurdalnych argumentów w stylu: "wciąga jak odkurzacz byle co". Myśle, że P_N ma większe aspiracje i to, co tworzy wychodzi poza ramy bloga. Bo tak naprawdę to nie jest blog. To jest serwis o książkach.

Wiele recenzowanych tu książek nie ma swoich omówień (poza notkami z okładek) w necie w ogóle. I to jest cenne.
Monika Badowska pisze…
Naczynie_gliniane,
dziękuję za komentarz:)
Agnes pisze…
Gratuluję 170 głosów! :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k