Noah Gordon. Medicus.


Wydane przez
Wydawnictwo Książnica

Rzadko wracam do książek już czytanych. Ale niektóre z nich tak bardzo robią na mnie wrażenie, że szukam ich, by znów zanurzyć się w świat wykreowany przez autora. Tak też jest z trylogią stworzoną przez Noaha Gordona. Trylogia składa się z „Medicusa”, „Szamana”, którego właśnie kończę czytać i „Spadkobierczyni Medicusa”, którą po 10 mogę odebrać z biblioteki;) Moje pierwsze zetknięcie z tym autorem nastąpiło jakieś 15 lat temu i wciąż pozostaję urokiem jego pisania.

Akcja „Medicusa” zaczyna się w Anglii. Jest XI wiek, Londyn liczy 100 tysięcy mieszkańców, a wśród nich są również rodzice i rodzeństwo Roba J. Cole’a. W wyniku chorób umierają rodzice, a czuwający przy nich Rob odkrywa „dar” – gdy kogoś dotyka czuje jego siły żywotne, wie, czy dotknięta przez niego osoba umrze, czy też będzie żyła. Osierocone rodzeństwo zostaje rozdzielone, a Rob trafia do Balwierza, który przemierzając Anglię bawi ludzi sztuczkami kuglarskimi, sprzedaje im leki wg swojej receptury i udziela porad zdrowotnych. Od niego Rob uczy się wiele, ale wciąż chciałby móc leczyć. Od chwili, w której chłopak dowiaduje się, że szkoła medyczna godna uwagi znajduje się w Persji nie przestaje marzyć o nauce w tejże szkole. Spełnia swoje marzenia, zostaje uczniem Ibn Siny (zwanego w Europie Awicentą), zakłada rodzinę i już jako Medyk wraca do rodzinnego kraju.

Fabuła jaką streściłam jest tylko szkieletem powieści. Autor opisuje nam trudy podróży Roba, w tle zarysowując stan wiedzy geograficznej jaką mieli ludzie w XI wieku. Poznajemy społeczności żydowską, muzułmańską (rewelacyjnie opisane), konflikt między kościołem a tymi, którzy leczyli. Doskonale oddana ówczesna rzeczywistość i w niej osadzona historia pierwszego w dziejach rodu Cole’ów lekarza jest lekturą, która miło zaprząta myśli, a i sprawia wiele przyjemności podczas czytania. Większość z tej książki zdążyłam już zapomnieć, więc całym sercem kibicowałam Robowi, próbując wyobrazić sobie wygląd jego i jego żony, warunki w jakich podróżował, czy wręcz krainy, które przemierzał.

Świat jaki maluje słowami Noah Gordon wart jest, by zagościć w naszej wyobraźni. Ja jestem w trylogii zakochana.

6 komentarzy:

Anna pisze...

Ja również swego czasu pochłonęłam trylogię jednym tchem:) Szkoda, że brakuje mi czasu, by do niej wrócić. Zastanawiam się jak Ci się udaje czytać tak wiele książek - podziwiam!

Monika Badowska pisze...

Anno,
nie robię nic innego, tylko czytam;)))

Brahdelt pisze...

Też mam takie książki, do których wracam regularnie, np.: "Tego lata w Zawrociu" Hanny Kowalewskiej. Czytam ją co roku, latem, chyba czuję, że nadchodzi jej czas! *^v^*

Inblanco pisze...

Ja też jestem pod wrażeniem "Medicusa". Świetnie napisane, doskonale się czytało. Ale już "Szamana" nie dałam rady. Nie podobał mi się.
Może też bym sobie powtórzyła "Medicusa" ?

Anonimowy pisze...

Przed kilku laty równeiż przeczytałam całą trylogię.Najbradziej do mnie przemówił "Medicus".Świetna książka.

Monika Badowska pisze...

Miło mi, że mogłam Wam przypomnieć Noaha Gordona:)))

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger