Przejdź do głównej zawartości

Sigitas Parulskis. Trzy sekundy nieba.


Wydane przez
Wydawnictwo Czytelnik

Rzadko zdarza mi się dzielić literaturę na kobiecą i męską. W tym jednak przypadku podział taki jest w pełni uzasadniony i nie tylko dlatego, że „Trzy sekundy nieba” napisał mężczyzna - ta powieść zdecydowanie należy do nutru męskich powieści.

Autor buduje swą opowieść wychodząc z założenia, że jego pokolenie, pokolenie wypchnięte na ten świat w latach (…) sześćdziesiątych nie ma żadnych cech wyróżniających poza brakiem umiejętności dobrego życia, jest mdłe, nieufne, a wszystko to stąd, że czas jego dorastania przesycony był propagandą, demagogią, rusyfikacją.

Bohater powieści w świecie, w którym istnieje ZSRR odczuwa dyskomfort tożsamościowy. Z żołnierzami, z którymi służy w wojskach desantowych w NRD, porozumiewa się po rosyjsku, klnąc w szalenie barwny sposób. A jednocześnie postawiony w sytuacji, w której próbuje młodej Niemce wyjaśnić skąd pochodzi, zżyma się na jej brak wiedzy, kiedy ta upiera się, że na wschód i północny-wschód od Polski jest tylko ZSRR, że nie ma czegoś takiego jak Litwa.

Sigistas Parulskis wiedzie czytelników swojej powieści przez historię współczesnej Litwy. Przedstawia nam ją z punktu widzenia starszego już mężczyzny, który podczas pobytu w nadmorskim uzdrowisku snuje rozważania na temat kondycji własnego pokolenia i wspomnienia o młodości w mundurze. Oczywiście wspomnienia te ubarwiane są portretami kobiet, znajomość z którymi w różny sposób odcisnęła na bohaterze swoje piętno.

Aby w pełni zrozumieć przesłanie autora należy poświęcić książce sporo uwagi. Pisanie Parulskisa jest wymagające, ale warto spełnić te wymagania; autor buduje przepiękne frazy, które poukrywane wśród fabuły, uderzają swoją trafnością i malowniczością.

P.S. Trzy sekundy, to czas jaki musi upłynąć miedzy wyskoczeniem skoczka z samolotu a momentem, w którym może on pociągnąć za rączkę otwierającą spadochron.

Komentarze

Anna pisze…
Znowu ciekawa książka - ciągle się zastanawiam skąd bierzesz inspiracje do nowych lektur? O większości z nich nigdy nie słyszałam!
Monika Badowska pisze…
Anno,
ja żyję książkami. Mam zaprenumetowane newslettery w rynku wydawniczego, a poza tym buszuję pos tronach wydawnictw. No i ciekawa jestem świata:)))
Anna pisze…
Jestem Twoja absoltuną fanką:) U mnie też książki wszędzie i zawsze, ale brak czasu żeby ich miejsce było tak wielkie, jak u Ciebie. Jakie newslettery polecasz? Może być na priv:) Też chętnie poczytam.
Monika Badowska pisze…
Anno,
polecam:
www.rynek-ksiazki.pl
www.ksiazka.net.pl
www.wydawca.com.pl
Z takich korzystam:)
Anna pisze…
Dziękuję, już dodałam sobie do ulubionych.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k