Przejdź do głównej zawartości

Luis Miguel Rocha. Ostatni papież.


Wydane przez
Wydawnictwo Otwarte
Książka „Ostatni papież” osnuta jest wokół spraw stykających interesy Watykanu, masonów i USA. Papież Jan Paweł I zapoznaje się z pewną listą. Na liście tej umieszone są nazwiska osób zaangażowanych w działanie loży masońskiej, a co gorsza – wiele osób z tej listy piastuje odpowiedzialne stanowiska w państwie watykańskich i we Włoszech. Ojciec święty podejmuje decyzję, która kosztować go będzie życie.

Prawie trzydzieści lat później pewna młoda dziennikarka wśród poczty znajduje kopertę z dziwną zawartością. Na kartkach umieszczone są nazwiska, znane jej z prasy, telewizji, Internetu. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy jak ważne są to dokumenty – do chwili, aż jej ojciec przestrzega ją przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.

Narracja w książce jest bardzo płynna, a autor przenosząc nas w czasie i miejscu, potrafi zrobić to na tyle sprawnie, byśmy nie czuli się zagubieni w akcji powieści. Bohaterowie są podzieleni na dobrych i złych, choć w pierwszym momencie zastosowany został lekki misz-masz, tak by zbudować odpowiednio napięcie.

Podczas lektury dobrze jest poszerzyć wiedzę o P2 opisywanej w powieści, zatem odsyłam tu. Z wielu spraw opisywanych w tej powieści, a będących faktami, nie zdawałam sobie sprawy. Powieść „Ostatni papież” sporo mi objaśniła, a jednocześnie spowodowała, iż zaintrygowała mnie tajemnica śmierci Jana Pawła II.

Komentarze

Anonimowy pisze…
kilka książek mnie zainteresowało, przede wszystkim McEwan i Zusak.
W mojej bibliotece pani wyznaje zasadę, że dobra beletrystyka sama "się sprzeda", a do ambitnych i trudnych ona ma nas zachęcać. Ale ostatnio zauważam, że często pani myli "trudne" z "nudne". A przecież łatwość czytania wcale nie musi oznaczać komercji i pustki, prawda? Zresztą, ja jestem zdania, że naprawdę dobra książka ma prawo być komercyjna, czyli dobrze się sprzedawać i zarabiać na autora. Dlaczego wciąż w nas pokutuje przekonanie, że tylko niszowe jest mądre?
Monika Badowska pisze…
A mnie się wydaje, że DKK to nie kółko przeambicjonowanych przewysublimowanych miłośników literatury, tylko spotkanie ludzi, którzy lubią czytać i którzy maja ochotę rozmawiać o czytanych książkach, niezależnie od profesji jaką wykonują. Trzeba czytać książki głośne, bo wtedy jest też większa szansa porównać swoje odczucia z recenzjami, opiniami innych. I, co jak sądzę też jest cenne, wiedzieć o czym się mówi w świecie:)

Ostatnio oglądałam fragment programu o książkach na TVP Kultura. Troje krytyków przedstawiało ksiażki - z trzech, które dojrzałam spotkałam się w recenzjach z jedną, u Zosika. Wiesz, nie uważam, że znam wszystko co się wydaje, ale mam wrażenie, że dość dobrze znam rynek wydawniczy. A książki, które przedstawiali były mi zupełnie obce. Tak to opisuję, bo mam wrażenie, że Twój DKK działa trochę za zasadzie tego programu. A przecież człowiek chciałby zobaczyć w TV rozmowę nt. książki, którą czytał i o której ma wyrobione zdanie. Cóż z tego, że w wąskim kręgu kilku osób porozmawiasz na DKK o jakiejś książce, której nikt inny nie skojarzy, nie przeczyta, nie będzie nic o niej wiedział.
Nawiasem mówiąc - Zającówna była dobra na przaśne lata osiemdziesiąte, ale na współczesność?
Ale się wygadałam;)))
Anonimowy pisze…
no właśnie masz rację i ja twoimi argumentami podeprę się na najbliższym spotkaniu za miesiąc. O!

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k