Przytulanki czyli wierszyki na dziecięce masażyki. Opracowała Marta Bogdanowicz.



Wydane przez
Wydawnictwo Harmonia

Nigdy nie myślałam, że połączenie poezji i masaży jest rzeczą możliwą i na dodatek przyjemną. Marta Bogdanowicz przekonała mnie, że podczas czytania dziecku można pogłębić więź, właśnie przez dotyk.

W przepięknie ilustrowanej książeczce znajdziemy teksty znanych poetów (Brzechwy, Tuwima), ale i takich, którzy są znani nieco mniej. Niektóre z tekstów to funkcjonujące w naszej świadomości kulturowej wyliczanki, czterowersowe tekściki, których słowa możemy zilustrować dotykiem.

Układ każdego z wierszy, bez względu na jego długość, jest podobny (vide zdjęcie). Większą czcionką wydrukowano wiersz, mniejszą podpowiedzi, jak podczas recytacji/czytania masować dziecko. Znajdziemy tu zatem propozycję głaskania, stukania w plecy dziecka, zachętę do przytulania. Są także wiersze, które pomogą dziecku w nauce schematy własnego ciała. Rodzice udając dłońmi skaczące kotki, padający deszcz, wędrujące ociężale słonie, czy biegnące panie na szpileczkach pobudzają wrażliwość dziecka łącząc to z czułością jaką podczas wspólnych zabaw mogą mu okazać, a także z , jakże potrzebnym dzieciom do dobrego rozwoju, głośnym czytaniem/recytacją.

„Przytulanki...” zostaną zapakowane, by znaleźć się pod choinką. Tylko komu je sprezentować – Helence czy jej Mamie?;)

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja nie mam dzieci, ale ze względu na zainteresowania zawodowe przeglądałam tę książkę i uważam, że jest świetna, zwłaszcza dla rodziców i ich małych dzieci :)

Monika Badowska pisze...

Cieszę się, że nie tylko mnie zachwyciła:)

Anonimowy pisze...

napisałaś hurtem tyle notek- od czego by tu zacząć komentowanie?
Pilipiuka dzięki Tobie mam w planach, od dawna wisi w schowku, ale pytanie tylko- kiedy? Bo w bibliotece jest, wystarczy upolować. A drugi tom wydał mi się równie zachęcający, co pierwszy.
Kolację z Anną Kareniną mam na półce i chcę się za to wziąć już jutro, bo kończę Łaskawych. Zobaczymy, czy będę miała podobne odczucia. Książek o podobnej tematyce czytałam już sporo i rzeczywiście, są dość schematyczne.
Co tam jeszcze?
A! Łopuszańska- ja się bardzo emocjonowałam nad tą książką. Byłam zła i na matkę i na córkę. Że tak nie potrafią ze sobą rozmawiać, ale w sumie obie rozumiałam.
No i to chyba wszystko? Literatury dziecięcej nie czytam, więc się nie wypowiadam:)

Anonimowy pisze...

no i błąd- Łopińska, nie Łopuszańska!!!
A jeszcze Bluszcz- kupiłam dwa pierwsze numery i dobrze, że po trzeci nie poleciałam:)

Monika Badowska pisze...

Kalio,
nazbierało mi się przez 2-3 dni;)
Upoluj Pilipuka, bo ciekawa jestem Twoich wrażeń:)
"Kocację..." recenzuj, będę czekała:)
Ksiażka Justyny Łopińskiej robi naprawdę wrażenie.
A Kota Filemona nie oglądałaś?

Anonimowy pisze...

...parę dni człowieka nie ma - za
przeproszeniem - w sieci , a tu
tyyyle nowych postów...
Co ja będę gadał -
po prostu biorę się za czytanie ;).

Monika Badowska pisze...

Mariuszu,
:)

Anna pisze...

Mamy tę książeczkę i korzystamy. Wierszyki fajne ale ilustracje, moim zdaniem, koszmarne.

Anonimowy pisze...

Bardzo fajna książka. Super zabawa z dzieckiem. Tylko zgadzam się z Anną ilustracje są ponure, mało zachęcające.

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger