Przejdź do głównej zawartości

Pauline Rowson. Ogień i woda.


Wydane prze
Wydawnictwo Red Horse

Adam Green, malarz marynista, podejrzewa, że za tragiczną śmiercią jego przyjaciela Jacka, kryje się coś więcej niż tylko nieszczęśliwy wypadek. Podejrzenia zamieniają się w pewność, gdy okazuje się, że Jack – podobnie jak kilku kolegów z jego strażackiej drużyny – miał raka.

Podczas prób wyjaśnienia tajemniczej śmierci przyjaciela Adama dosięga przeszłość. Umiera jego ojciec i mężczyzną staje przed koniecznością powiedzenia żonie, że nie jest od wielu lat sierotą, że to o czym jej powiedział jest zaledwie odrobiną wobec tego, czego nie zdecydował się jej powiedzieć.

Akcja powieści rozgrywa się w Portsmouth i klimat miasta jaki uchwyciła autorka jest bardzo przekonywujący. To moje pierwsze spotkanie z Pauline Rowson i musze przyznać, że jestem z niego zadowolona. Akcja powieści toczy się wartko i choć czasami realia powieściowe wydawały mi się lekko odstające od rzeczywistości, wyjaśnienie tego istnieniem fikcji literackiej w zupełności rozwiewało wszelkie wątpliwości. Autorka podarowała nam dobrze napisaną, kryminalną opowieść, z którą w ręku można doskonale zrelaksować się po ciężkim, pracowitym dniu.


Komentarze

Anonimowy pisze…
Lubię powieści Rowson, bo choć składają się z niemal identycznych elementów, zawsze sprawiają mi sporo przyjemności. Czasem miło sięgnąć po coś lekkiego, odprężającego, a przy tym kryminalnego ;)
Monika Badowska pisze…
Anahstasio,
to moja pierwsza Rowson, więc nie mam jeszcze zdania nt. tego, czy jej książki są podobne do siebie. Ale skoro tam mówisz, widocznie tak jest:) "Ogień i woda" jest jak napisałaś lekka, odprężająca i kryminalna;)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...