Przejdź do głównej zawartości

Zabawki i tajemnice rodzinne









Okazuje się, że rzeczy najprostsze są najlepsze. Najmilszą zabawą jest ta, w której można wykorzystać kabel od lampki, papier z rozpakowanej przed chwilą paczki, kopertę, butelkę plastikową po wodzie, pasek od szlafroka. Owszem zabawka piłką jest przyjemna, ale w pewnym wieku chyba nie przystoi;)

Gdy rozpakowałam paczkę pierwsza przy papierze była Nusia. I ona była przy nim najdłużej. Sisi wykonała parę podrzutów, podskoków, a potem ze zdumieniem przyglądała się Maleńkiej jakby zastanawiając się skąd ona ma tyle energii. Gusia, która dopiero od niedawna zaczyna czuć się na tyle swobodnie, żeby podejmować zabawę, próbowała wejść pod papier, walczyła z nim dzielnie i wędrowała po całym pokoju.

Niby nic, a tyle radości.

Gusia, o czym chyba już pisałam, do spania w koszyku przekonała się dopiero podczas pobytu u moich Rodziców. Po powrocie do domu zapomniała o tym wygodnym zwyczaju, a przypomniała sobie o nim dopiero niedawno – wraz z pojawieniem się Nusi. Ku mojej radości czasami rano zastaję Sisi w jednym koszyczku i Gusię w drugim. Cieszę się, że Gusia zaczyna go traktować jako swoje miejsce – łatwiej jest wówczas podczas podróży.

Oczywiście Nusia włazi kotkom do koszyków i to nie tylko wówczas, gdy koszyki stoją puste. Wchodzi i tuli się do Ko-córek, tak mocno, mocno, mocno. Do Sisi bardzo często, do Gusi wczoraj pierwszy raz.

Gdy byłam mała nie siadałam w piaskownicy, bo mogłabym się ubrudzić. Starałam się zawsze wyglądać schludnie, a podczas jeżdżenia na rowerze najbardziej bałam się tego, że gdy się przewrócę, wybrudzę albo i porwę ubranie. Moja siostra siadała, brudziła się, nosiła w kieszeniach sukienek kije i kamienie. Z nogą w gipsie pojechała w Tatry.

Owo zdradzanie tajemnic rodzinnych potrzebne jest mi do tego, by ukazać różnice między małą Sisi a małą Nusią. Za każdym razem, gdy wieszam zdjęcia Nusi cierpię, bo Nusia właśnie zjadła i nie przyszło jej do głowy, aby się po jedzeniu umyć, znów ma brudny nos, choć przed chwilą go umyłam, wlazła ze świeżo umytą nogą do kuwety i żwirek przylepił się do niej i zaczyna odpadać, gdy tylko Nusia wchodzi na wykładzinę. Sisi pucowała się po każdym jedzeniu, nawet gdy morzył ją sen. Biały szaliczek pod szyją zawsze był biały i nie wyobrażam sobie, aby mógł być w kolorze zjedzonego przed chwilą mięska. Gdy udało jej się pokonać barykady i wcisnąć się za kuchenkę gazową, to wychodząc stamtąd siadała po mycia się. I jakoś nie przypominam sobie, by próbowała jak smakuje żwirek – chętniej jadała z naszych talerzy;)

Oczywiście małej Sisi, podobnie jak teraz małej Nusi, wszędzie było pełno. Szalała za trzech, a Z. ukuł nawet powiedzenie „I to ma być dziewczynka?” Ale o tym już kiedy indziej…

P.S. Czasami żałuję, że nie dane nam było doświadczyć małej Gusi. Ale chwilę potem cieszę się bardzo, że wzięliśmy ją ze schroniska bez względu na jej wiek.

P.S.2. W piątek byliśmy u weterynarza. Antybiotyk dajemy wciąż, a na bulwę pod okiem pan doktor przepisał maść. Oczko już ok, ale ta bulwa...

Komentarze

zuzanna pisze…
Bo Nusia to typowy dzieciak-albo czysty,albo szczęśliwy;-)))
kociokwik pisze…
Zuzanno,
ona jest przeszczęśliwa:)))
hersylia810 pisze…
Nusia jak dorośnie i wyzdrowieje, to zacznie się pucować, a teraz nie traci czasu na głupstwa - najważniejsze cieszyć się chwilą!
kociokwik pisze…
Hersylio,
może masz rację - na czystość zawsze będzie czas;)
Właśnie wyniosłam ją do łazienki ze spodkiem pełnym gotowanej ryby. Fikała nogami jakby nigdy nic nie jadła i natychmiast przyssała się do talerzyka. Całą sobą;)
ewung pisze…
jesteśmy, podziwiamy, głaski przesyłamy :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k