Przejdź do głównej zawartości

Bluszcz - trzecia odsłona


Ten numer „Bluszcza” pachnie świętami... Dołączona do gazety saszetka z zapachem cynamonu przesyciła strony miłą dla nosa wonią.

Otworzyłam pismo. Obejrzałam spis treści, reklamę telefonii komórkowej, życzenia świąteczne od redakcji, reklamę żelazka pewnej firmy, ominęłam stopkę i dotarłam do słów wstępnych redaktor naczelnej. I znalazłam takie coś:

(...) poczułam pierwsze ruchy mojego dziecka.(...) Mały – duży cud wigilijnej nocy. (...) dziś ten cud ma jednego zęba (...).

Może ja się czepiam... Ale zawsze wydawało mi się, że cud ma jeden ząb lub cud nie ma jednego zęba.

Resztę czytania zatruło mi owo odkrycie. I najprawdopodobniej nie kupię już styczniowego numeru „Bluszcza”.

Komentarze

Brahdelt pisze…
Też jestem rozczarowana Bluszczem z numeru na numer, kto pani Kalicińskiej powiedział, że umie pisać felietony?... Na szczęście redakcja połapała się, że strzeliła niezrozumiałą dla czytelników gafę i zmieniła formę głosowania sms-ami na recenzje książek - teraz wybiera się "książkę miesiąca" a nie głosuje się na nie wiadomo co: na recenzenta? na ksiażkę? ^^
Monika Badowska pisze…
Brahdelt,
moim zdaniem skorzystała z naszych słów krytycznych;)
Anonimowy pisze…
Ale się uwziełyście na tego Bluszcza dziewczyny;)) Coprawda miałam dotychczas przyjemność przeczytac jedynie wydanie listopadowe, ale byłam pozytywnie zaskoczona, na tle wszystkich pozostałych wydawanych obecnie gazet Bluszcz zyskał moją niemałą aprobatę:)
Mbmm a ten grudniowy nr już się ukazał? Wczoraj go poszukiwałam, bez efektu.
Monika Badowska pisze…
Foxinoo,
wczoraj się ukazał:)
Pierwszym numerem się zachwyciłam, drugim nieci mniej ale byłam na plus, a ten jakoś mi nie podszedł...
Lilithin pisze…
Taka odmiana jest niestety coraz powszechniejsza. Nie wiem skąd to się bierze, ale często zgrzytam zębami słysząc np. "Widziałem fajnego komputera" lub "Podaj mi tego haka".
Monika Badowska pisze…
Lilith,
o ile ktoś tak mówi w ramach języka potocznego, to niech sobie mówi. Ale on redaktor naczelnej pisma kulturalno-literackiego oczekuję stosowania normy, tzw. wysokiej.
Pozdrawiam:)
Witam!
3. numer Bluszcza to moje drugie podejście do niego. Nastawiona byłam na niego bardzo pozytywnie, myślałam, że pojawi się coś nowego, coś do czytania, a nie tylko oglądania reklam i zdjęć modelek. Kolejny numer kupiłam jako drugą szansę po rozczarowaniu numerem 2. Co prawda jeszcze nie czytałam, ale podejrzewam, że raczej drastycznie się moje odczucia względem tej gazetki nie poprawią.
Zapach świetny, chętnie kupię jakiś inne z tej firmy;)
Ty wiesz Mbmm co ja myślę o "Bluszczu" :)
Monika Badowska pisze…
Subconscious,
zapachów używam. "Bluszczu" już nie będę;)

Zosiku,
no wiem, wiem;)
germini pisze…
Mbmm, aleś Ty czepliwa ;)) Ale masz oczywiście rację.
Mam ten numer, ale jeszcze go nie czytałam. Pewnie po części dlatego, że czuję, że to będzie decydujące spotkanie. Jednak wciąż widzę światełko nadziei, skoro zmienili formę głosowania na książki. Może niedługo zasugerują się innymi komentarzami w necie i wywalą Brodzikową oraz przestaną pisać o Wiśniewskich i innych Coelhach ;)
Wącham tylko saszetkę, która pachnie prześlicznie.
Monika Badowska pisze…
Germini,
już taka jestem;)Pachnie ślicznie, zgadzam się:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k