Przejdź do głównej zawartości

Ian McEwan. Betonowy ogród.


Wydane przez

Wydawnictwo Znak

Gdy czytałam „Na plaży w Chesil” momentami nudziłam się potwornie. Jednak, mimo takich odczuć, zakończenie książki sprowokowało mnie, bym sięgnęła po kolejną książkę tego autora. 

„Betonowy ogród” jest literackim debiutem McEwana. I, moim zdaniem, był to bardzo zdecydowany i śmiały krok w grono pisarzy uznanych.

Despotyczny ojciec czworga dzieci i mąż zahukanej kobiety postanowił – dla estetyki – zabetonować ogród. Wśród ruin domów, daleko od centrum miasta, wyizolowani z lokalnego społeczeństwa ludzie zalewają cementem to, co przypomina o naturze, o bujności życia. Natura zwycięża – odbiera ojcu życie, pchając urągliwie jego twarz w cementową wylewkę.

Matka, coraz bardziej wyczerpana pracą domową i chorobą, po śmierci męża pozwala sobie na odpoczynek. Ogranicza swoje życie do przestrzeni łóżka, w którym je, przyjmuje wizyty dzieci, planuje życie swojemu potomstwu. Pewnego dnia już się nie budzi. Przestraszeni wizją rozstania młodzi ludzie postanawiają zataić śmierć matki i jej ciało umieszczają w piwnicy, zalewając je betonem.

Życie Julii, Sue, Jacka i Toma po śmierci rodziców nabrało pewnej lekkości i cech zabawy. Z ich umysłów wyłaniały się erotyczne potrzeby, śmiałe żądania, pragnienia, które – gdy pozostawali pod opieką rodziców – nie mogłyby być zrealizowane.

Młodzi bohaterowie przechodzą od abnegacji do obsesyjnego porządku, od uznawania społeczno-kulturowych przymiotów przypisanych płci do całkowitego ulegania własnym popędom, od prób bycia dorosłymi do powrotu we wczesne dzieciństwo. Dojrzewają według własnych potrzeb sięgając jednocześnie po to, co zakazane, łamiąc tabu i nie snując przy tym żadnych refleksji.

To mocna, dziwna i nie pozwalająca na poczucie nudy książka. Zdecydowanie podsyciła moją ciekawość dotyczącą twórczości Mc Ewana.

Komentarze

Anonimowy pisze…
A ja właśnie skończyłam wczoraj czytać:)) Nie znam twórczości McEwana, ale mam mieszane uczucia, wieczorem popracuje nad recenzją:) Miłej soboty Mo!:)
Monika Badowska pisze…
Foxinoo,
starałam się na treść książki spojrzeć obiektywnie, bo uczuć sie we mnie kłębiło zbyt dużo, aby je okiełznać. Ale jestem przekonana, że muszę przeczytać McEwana coś jeszcze:)
Czekam na Twoją recenzję:)
Anonimowy pisze…
mnie zaszokowały ludzkie zachowania opisane w tej ksiązce. momentami miałam ścisniety żoładek i ciary na plecach. Mnosstwo pytan "jak mozna". Lubie ksiazki które wzbudzają emocje. Z McEwana podobna pod tym kątem jest "Ukojenie" a już inna bajka to "Pokuta" - wiecej nie polecam .
Monika Badowska pisze…
Mary,
mnie poruszyła najbardziej owa, wspomniana w recenzji, bezrefleksyjność. Dzięki za polecanki:)
Anonimowy pisze…
dokładnie tak.
Anonimowy pisze…
Dziwny jest ten McEwan ... Budzi wiele silnych uczuć. Jego "Pokuta" ma u mnie najwyższą ocenę, bardzo podobały mi się również: "Przetrzymać tę miłość", "Amsterdam", "Dziecko w czasie", "Niewinni", a także (niedawno przeczytana)- "Na plaży Chesil" (wcale mnie nie znudziła!:-). Od dawna jestem jego fanką, pisze niby tak surowo, prosto, ale .. jest to przepełnione podskórnymi emocjami, jego bohaterowie często dochodzą do jakichś granic. Jedyne książki, których nie znam to właśnie "Betonowy ogród" i "Sobota". Ale mam na nie ochotę ...:)
Monika Badowska pisze…
Radość czytania,
ano dziwny:) Przy sprzyjającej okazji poszukam "Pokuty".
Lilithin pisze…
Kolejna recenzja "Betonowego ogrodu"! Czytałam już chyba 3 albo 4 i za każdym razem stwierdzam to samo - trzeba się za tą książką rozejrzeć.
Monika Badowska pisze…
Lilithin,
polecam:)
Anonimowy pisze…
wie ktoś może dlaczego nie mogę wystawiać komentarzy na blox.pl
pisze tak:
"Podany adres URL jest niepoprawny"

:/
Monika Badowska pisze…
Mr_Lupa,
to nie wpisuj swojego adresu. Może pójdzie.
Anonimowy pisze…
ups... nie pomyślałem. zaraz sprawdzę:)
Anonimowy pisze…
działa...

;)

bez adresu, albo dodać http przed adresem
Anonimowy pisze…
jeszcze jedna wpadka dzisiaj:/

zaglądam dzisiaj do księgi gości i... nie zauważyłem Twojego zaproszenia do zabawy blogowej z 2 grudnia...

zaglądam tam rzadko, ale chyba nic się nie stało, że odpowiadam prawie pół miesiąca później;)
Monika Badowska pisze…
Mr_Lupa,
myślę, że nic się nie stało:) Brakowało mi miejsca do zostawienia Ci wiadomości, dlatego skorzystałam z księgi gości.
Pozdrawiam
Anonimowy pisze…
A mi nawet wpadła w oko ta książka w Empiku i miałam ją w ręku, ale ostatecznie nie kupiłam. Chyba się skuszę, bo Twoja recenzja zachęca. Lubię książki wzbudzające uczucia, nawet te trudne, dobrze jest od czasu do czasu sięgnąć po taką mocną książkę.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k