Przejdź do głównej zawartości

Łukasz Gołębiewski. Śmierć książki.


Bardzo podobała mi się ta książka. Autor nie wieszczy całkowitej zagłady książek jakie znamy i z jakimi lubimy obcować, ale przedstawia nam sposób w jaki zmienia się podejście do czytelnictwa, bibliotek, książek i rynku wydawniczego wraz z rozwojem technologicznym.

Czas jakiś temu odpowiadaliśmy na pytania blogowej zabawy dotyczącej upodobań książkowych. Było tak także pytanie o audiobooki; większość z nas ich nie polubiła. Po lekturze książki Gołębiewskiego dostrzegłam, ze w zabawie pominęliśmy pytanie o e-książki. Lubicie czytać z monitora komputera? Chcielibyście mieć specjalistyczne urządzenie do czytania e-booków? A może chcielibyście, aby Wasz telefon pozwalał na czytanie książek na wyświetlaczu lub na słuchanie ich dzięki plikom mp3? Czy zgadzacie się z tezą, że tradycyjne biblioteki czeka śmierć?

Polecam lekturę.

Komentarze

Anonimowy pisze…
W dzisiejszej Gazecie Wyborczej jest artykuł na ten temat. Coraz więcej firm ściga się w produkowaniu aplikacji do czytania e-booków. Co to za przyjemność nie móc czuć książki pod palcami, nie czuć zapachu druku, trzymać jej na półce. A poza tym w tych aplikacjach są dostępne jedynie klasyki, do których wygasły już prawa autorskie. Za te najnowsze trzeba zapłacić nawet do 30 dolarów. To ja już dziękuję, wolę pójść do księgarni.
Anonimowy pisze…
W zabawie chyba było ostatnie pytanie na temat e-booków. Ja uważam, że mają swoje plusy, jednak mi osobiście nigdy nie zatąpią książek drukowanych i trochę przeraża mnie perspektywa, gdyby one zniknęły. Po prostu, nie lubię czytać z ekranu komputera, nie mogę się na tym skoncentrować, nawet artykuły mi się trudno czyta w ten sposób i najczęściej drukuję. Brakuje mi podkreślania, zaznaczania, zakładania kartkami. W książkach dodatkowo brakowałoby mi wyglądu okładki, szelestu kartek, zapachu i... przyjemnego widoku rządków książek na półkach. Oczywiście, czytniki e-booków są jakimś rozwiązaniem, nawet ułatwieniem, bo można wiele książek mieć w jednym miejscu, czytać je wszędzie. Ale i tak to nie to samo... Jakoś brakowałoby mi chociażby tego, że mogę sobie przekartkować książkę, w ten sposób znajdując odpowiednie fragmenty. A może i tego, że zazwyczaj takie urządzenia, nie mówiąc o telefonie komórkowym, mają zbyt mały wyświetlacz, który sprawia, że czyta się mniej wygodnie. Chociaż może nowe pokolenie, które zanim dotknie książki, ma kontakt z komputerem i ekranem monitora, myśli już innymi kategoriami.

Co do audiobooków, to totalnie dla mnie odpadają, nie potrafię skupić uwagi na tym co słucham dłużej niż kilka minut, a co dopiero podążać za treścią i fabułą. Przez to np. mam problem z oglądaniem filmów i słuchaniem wykładów bez ich jednoczesnego notowania ;)
Anna pisze…
Mo, w ankiecie było pytanie o e-booki:) Zainteresowałam się tematem czytnika, ale nie jestem przekonana.
Monika Badowska pisze…
Quaffery,
poszukam artykułu:) Za klasyke nie chciałabym płacić, znajdę ją w każdej bibliotece. Ale gdybym mogła na komputer lub telefon ściągnąć książkę za pół ceny tej z księgarni, to może bym się zastanowiła;)

E.milio,
chyba nie potrafiłabym uczyć się z e-booka, ale co do czytania mam mieszane uczucia. Oczywiście wygodniej jest zasiąść w wygodnym fotelu z książką w garści niż z laptopem, ale dałabym radę:)

Anno,
to się nazywa, że mam galopującą sklerozę. I dlatego prowadzę bloga;)
Bazyl pisze…
Papier przetrwa, ale nie miałbym nic przeciwko prezentowi w postaci wypasionego e-book readera :D
Monika Badowska pisze…
Bazylu,
o, to, to, to!:)
Anonimowy pisze…
Myślę, że to w znacznym stopniu kwestia przyzwyczajenia, a taki czytnik jest jeszcze wygodniejszy niż laptop. Nie jest to co prawda "żywa" książka, ale jakbym już miała takie e-book reader, to również bym nim nie pogardziła :) Zwłaszcza, że wtedy w różnych sytuacjach, np. w podróży nie trzeba by było dźwigać książek do czytania, tylko jedno nieduże urządzenie :)
insider pisze…
hm, ja do audiobooków przekonałem się jakiś czas temu; zresztą pisałem o tym na blogu.
Natomiast e-booki - męczy mnie strasznie czytanie z ekranu, brak fizycznego kontaktu z papierem, zapachu druku... Ale czasami [w pracy ;/] coś tam sobie e-czytam. Ostatnio odkryłem program ybook, nieco ułatwiający czytanie z ekranu - odpowiednio formatuje tekst, wyświetla 2 strony na raz, dopasowuje tło. Całkiem przyjemny, do znalezienia w sieci.
Zainteresowanych e-bookami polecam blog Pawła Wimmera, który tę tematykę porusza dosyć często [zwłaszcza w kwestii programów i urządzeń do czytania e-booków].
Monika Badowska pisze…
E.milio,
mam podobne zdanie. Tym bardziej, ze gdziekolwiek jedziemy to w bagażniku najwięcej miejsca zajmują książki;)

Insider,
przyjrzę się polecanemu przez Ciebie ybookowi:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k