Przejdź do głównej zawartości

Cicho tak jakoś...

Wczoraj w południe pojawili się Z. i A. aby odebrać Piranię. Stwierdzili, że jest bardziej niż była błyszcząca, że urosła, co nas ucieszyło, bo wstyd byłoby oddawać zabiedzonego kota.

Wieczorem uświadomiliśmy sobie, że w domu panuje dziwna cisza. Choć przecież Pirania nie wydawała zbyt wielu dźwięków, to jednak biegała, ganiała się z Nusią i Gusią, skakała po drapaku, czy burczała zasypiając na naszych kolanach.

Oczywiście, Nusia przed snem zaglądała we wszystkie zakamarki szukając Pirci.

Komentarze

zuzanna pisze…
Pirania biega jak szalona,zamęcza ciotki łapaniem za ogony i desparackimi atakami w celu zwrócenia uwagi.Czasami słychać"phyyyyy"ale łapoczynów nie ma.Ciotka Julka z zazdrości odbiera Pirce zabawki,za to mała wyjada jej z miski.Czekamy na wspólne zabawy.
Opiekunom i opiekunkom serdecznie dziękujęmy za oddanie dobrze wychowanego i odżywionego kotecka.
abigail pisze…
Taki mały przedszkolak zawsze dużo "życia" wnosi do domku... Może by się za jakimś tymczasowym maluszkiem rozejrzeć?
kociokwik pisze…
Zuzanno,
mam nadzieję, że Pirania z właściwą sobie energią przekona Cioteczki do siebie:)

Abigail,
wiesz,z tymczasami są dwa podstawowe kłopoty. Po pierwsze - to jak zachowują się nasze koty (oczywiście nie biją, nie odmawiają jedzenia, ale obecność obcego kota stanowi pewien wyłom w ich codzienności), po drugie - nasze do tymczasa przywiązanie i trudności z oddaniem.
abigail pisze…
No właśnie, myślę, że też bym miała z tym problem. Zwłaszcza z przywiązaniem... Ale póki co, nie muszę się tym martwić, bo TŻ mówi kategoryczne NIE.
kociokwik pisze…
Abigail,
no właśnie... My sporo się zastanawialiśmy i przecież braliśmy rożne kotki. Decyzja o tymczasowaniu jest trudna, bo z jednej strony ma się przekonanie o tym, że jeśli nie pomoże się temu konkretnemu kotu, to on może umrzeć w schronisku, a z drugiej strony - skoro człowiek decyduje się na własne koty, to narażanie ich na stres, czy nawet choroby, w imię pomocy innym kotom, jest w pewien sposób lekceważeniem swoich Kociastych. Zgadzasz się?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k