Przejdź do głównej zawartości

Gwen Cooper. Odyseja kota imieniem Homer.

Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i Ska

Książka o Homerze trafiła w moje ręce w idealnym czasie - u jednej z koleżanek tworzącej Dom Tymczasowy dla kotów ze schroniska są w tej chwili trzy kociaki. Jeden z nich ma usunięte oko, dwa przeszły operację, dzięki której nie stracą oczu i polepszą jakość widzenia (o ile - i za to trzymajcie kciuki - wirus nie okaże się silniejszy). Temat ślepych, czy na wpół ślepych, kotów jest znany i z tym większym zaciekawieniem sięgnęłam po opowieść Gwen Cooper.

Gwen poznajemy, gdy próbuje wrócić do normalnego życia po tym, jak rozstała się z chłopakiem i wprowadziła się do koleżanki z dwoma kotkami i niezbyt dobrymi zarobkami. To własnie wtedy odebrała telefon z lecznicy weterynaryjnej i poznała historię kotka, któremu trzeba było usunąć oczy z powodu choroby. Mimo, że wiedziała iż kolejny kot to dowód na brak rozsądku, zdecydowała się dać Homerowi dom.

Trudno jest, mówiąc o zwierzętach, nie popaść w ton pełen zachwytu i nadmiernej słodyczy. I choć chwilami opowieść Gwen ociera się o patos, przyjmuję to z całym szacunkiem. Przecież mam koty i wiem, jak trudno opanować się przed tym, by próbować powiedzieć wszystkim wokół, że to nasze koty są najpiękniejsze, najmądrzejsze i najcudowniejsze.O tym, jak bardzo zmieniły nasze życie i że dni, w których nie mieliśmy jeszcze kotów wydają się nam nierzeczywiste i jednocześnie puste.

Lektura wchłonęła mnie i dostarczyła wielu emocjonujących wrażeń. Homer żyje jak każdy inny kot - ma swoje rytuały, zna ścieżki w całym domu, poluje na muchy, gania koleżanki, dba o odpowiednią dawkę codziennych pieszczot i jedzenia. Obronił Gwen przed włamywaczem, przetrwał wraz z Scarlett i Waszti dni bez Gwen po zamachu z 11 września 2001 roku, zaprzyjaźnił się z psami i zwojował serca znajomych Autorki.

"Odyseja kota imieniem Homer" to ciepła, wzruszająca opowieść. Dla mnie - kociolubnej - doskonała lektura, choć uważam, że zachwyci również tych, który dotychczas nie zaznali uroku kociego towarzystwa.

P.S. Strona Homera.

*   *   *

Książkę Gwen Cooper o kocie Homerze kupicie w:

Komentarze

maiooffka pisze…
Książka czeka już na moje półce, więc cieszy fakt, że czeka mnie przyjemna lektura. Kupiłam ją ze względu na kota oczywiście :)
Monika Badowska pisze…
Maioofka,
życzę miłej lektury:)
Ostatnimi czasy widziałam tą książkę już na którymś z blogów. W wolnej chwili z pewnością przeczytam.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...