Przejdź do głównej zawartości

Jadwiga Stasica. Moja I klasa. Poradnik dla nauczycieli.

Wydane przez
Oficynę Wydawniczą Impuls

Publikacja Jadwigi Stasicy jest idealna dla nauczycieli, którzy bądź to rozpoczynają pracę w szkole z najmłodszymi dziećmi, bądź pracują z nimi od tak wielu lat, że kusi ich, by spróbować czegoś nowego, by na podbudowie swoich wypracowanych metod sprawdzić przeniesienie metod proponowanych przez równie doświadczonego pedagoga.

Nietrudno zgodzić się z tym, że pierwsze dni w szkole warunkują to, jak do tej instytucji oświatowej odnosić się będą dzieci. Warto zatem zadbać o to, by kontakt dzieci ze szkołą był jak najprzyjemniejszy, by dzieci nabrały przekonania (które rzecz jasna zweryfikuje życie;)), iż daje się im tam bezpieczne miejsce do rozwoju wszelkich upodobań, uzdolnień, a także stwarza szansę na wielokierunkową naukę.

Jadwiga Stasica, poza przypomnieniem założeń teoretycznych dotyczących organizacji zajęć w okresie przygotowawczym do nauki, przedstawia w swojej książce przykłady zajęć zintegrowanych do zrealizowania w tym okresie oraz zabawy, ćwiczenia, gry, które mogą ułatwić dziecku wdrożenie się w edukacyjną codzienność szkolną.

„Moja I klasa” pełna jest doskonałych pomysłów na to, jak urozmaicić swoją pracę i sprawić, by dzieciaki poczuły się w sali lekcyjnej najlepiej jak można, by nawiązały dobre relacje z nauczycielem i kolegami, by zaciekawiły się szkołą.

P.S. Zawsze wydawało mi się, że najszybciej aktualność tracą powieści osadzone bardzo mocno w rzeczywistości polityczno-społecznej. Podczas zapoznawania się w publikacją Pani Stasicy uświadomiłam sobie, że przepisy oświatowe zmieniające się wraz z każdym nowym ministrem, sprawiają, iż literatura pedagogiczna oparta o przepisy prawne, staje wobec ryzyka równie szybkiej dezaktualizacji, co fikcja literacka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...