Przejdź do głównej zawartości

Danuta Marcinkowska. Piaskownica.

Wydane przez
Wydawnictwo Replika

Danuta Marcinkowska pozwala swojej bohaterce spełnić marzenie, jakie z Nataszą dzielą zapewne wszystkie (albo większość) młodych matek wyrwanych przez narodziny potomka z życia zwanego zawodowym. Pewnego ranka kobieta spędzająca dotychczas dnie na walce o to, by względnie bezpiecznie i z choćby minimalnym zapasem sił dobrnąć do wieczornego układania dwuletniego synka do snu, budzi się w ciele swojego męża - dość zarozumiałego i szalenie ortodoksyjnego w poglądach na podział ról w rodzinie - pracownika wyższego szczebla w korporacji. Owa zamiana przynosi nieoczekiwane skutki - Natasza docenia pracę męża, a Olaf, który raczej nie miewał okazji do samodzielnej opieki nad dzieckiem, doskonale odnajduje się w roli ojca i motywuje matki spotykane na placu zabaw do aktywności.

Pomysł Autorki dotyczący tematyki książki jest ciekawy, zawiązanie akcji powieści także, ale moje wątpliwości wzbudziło poprowadzenie losów Nataszy i Olafa. Jeśli by przyjąć, że opisane wydarzenia są przedstawieniem onirycznym, że bliżej im do marzeń niż do rzeczywistości, to wówczas chętnie uwierzę w historię Danuty Marcinkowskiej. Jeśli jednak w zamyśle Autorki powieść ma odzwierciedlać coś bardziej realnego niż sen spełniający pragnienia, to trudno mi przyjąć owe szczęśliwe przemiany nie okupione ciężką pracą. Zastanawiam się też nad tym, kogo ze swoich bohaterów Danuta Marcinkowska lubi bardziej i mam niejasne poczucie, że większą sympatią Autorki cieszy się Olaf, co do którego mam bardzo zdystansowane podejście.

Dawno już nie spotkałam się z książką, która wzbudziłaby we mnie tyle emocji związanych z prostą klasyfikacją: "podoba mi się" - "nie podoba mi się". "Piaskownica" wyrzuciła mnie z utartych torów, namieszała w  spokojnym życiu mola książkowego, który pożera ze smakiem kolejne książki znajdując wśród niezliczonych tomów na półkach bibliotecznych i księgarskich te, które trafiają w gusta, sprawiła, że chętnie bym się z Wami o te książkę pokłóciła.

Podsumowując - książka, którą warto przeczytać:-)

Komentarze

Unknown pisze…
Książka już czeka na swoją kolej na mojej półce, więc pewnie już niedługo będziesz miała okazję pokłócić się z kimś o nią. A jako że jestem skorpionem, to chętnie skorzystam z okazji ;)
Monika Badowska pisze…
Poczytajko,
to czytaj szybciutko, bo muszę mieć z kim podyskutować;)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k