Sarah-Kate Lynch. Błogosławieni, którzy robią ser.
Przyznaję – zafrapował mnie tytuł książki. Okładka też wyglądała interesująco. Skusiłam się i nie żałuję.
Powieść ma trzy wątki, które zbiegają się na farmie w Irlandii. Poznajemy Kita Stephensa, który po śmierci żony i dziecka wpada w ciąg alkoholowy i traci pracę. Poznajemy Abbey Corrigan, która wraz z mężem mieszka na Wyspach Sulivana i która odkrywa, że mąż wiedząc o jej niepłodności sypia z mieszkankami wyspy, ochoczo płodząc dzieci z nimi. Poznajemy Jospeha Corrigana i Josepha Feehana, siedemdziesięciokilkulatków, którzy produkują ser. Do dojenia zatrudniają ciężarne wegetarianki, które podczas pracy śpiewają piosenki z „Dźwięków muzyki”. Zarówno Kit jak i Abbey trafiają na farmę Corriego i Fee, co więcej trafiają tam jednego dnia, a starsi panowie są przekonani, że tę dwójkę połączyło przeznaczenie i że będą oni świetnymi serowarami.
Powieść jest optymistyczna i mądra. Czyta się ją łatwo, przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. Doskonała na niedzielę:)
2 komentarze:
Wiesz, mnie też frapował ten tytuł na który już kiedyś miałam okazję się natknąć ale jak narazie nie czytałam tej pozycji.
Jednak jak już co, to wolałabym ją wypożyczyć niż kupować.
Lubię nieraz poczytać tego typu książki ( sugerując się po twoim opisie o co w niej chodzi).
Judytto,
ja wypożyczyłam. Jak 99% książek tu opisywanych:)
Prześlij komentarz