Przejdź do głównej zawartości

Czy Gusia śpi za dużo?

Śpi prawie cały dzień. Budzi się, żeby przejść do miski i do kuwety, po czym znajduje przyjazne miejsce i zapada w sen. Nocą trochę spaceruje z Sisi i Z. po korytarzu, lekko się zabawia i zapada w sen. To normalne?

poniedziałek, 03 marca 2008

Komentarze:

mosame
2008/03/03 23:29:43
Jeżeli Gusia nie przejawia żadnych niepokojących objawów prócz senności, to chyba wizyta u weta nie ma większego sensu. Z drugiej jednak strony, lepiej zapobiegać niż leczyć. Już kilku wetów dało mi do zrozumienia, że jestem panikara, jednakże wszystko co mnie niepokoiło w zachowaniu Moska znalazło potwierdzenie w chorobach wykrytych przez dobrego weta. Nie chcę być złym prorokiem, ale jak sama wiesz, po zwierzakach często nie widać, że coś im dolega, dopóki nie jest naprawdę źle.
Możliwe jednak, że z Gusi taki kot mniej rozbrykany po prostu. Albo że jeszcze się przystosowuje i jest zmęczona nowymi wrażeniami :) Daj jej jeszcze trochę czasu, zanim zaczniesz się martwić.
mbmm
2008/03/04 07:42:48
mosame,
obydwie dużo śpią, choć Sisi ma momenty większej aktywności (dawać tego kota i te sprawy). A Gusia jeszcze nie zuje się na tyle pewnie, żeby się bawić jakoś szaleńczo. Może stąd to spanie? I pogodowo chyba też? Poobserwuję:)
hersylia810
2008/03/04 12:04:14
Powiedziałabym, że Gusia wsypia się w nowy dom; w końcu tak ważna w życiu kota czynność jak sen musi być dobrze przetestowana na nowym gruncie. Myślę, że to dobry objaw.
mbmm
2008/03/04 13:12:11
Hersylio,
:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...