Przejdź do głównej zawartości

Dziecię kot

Czytajcie, czytajcie:)))

Babcia T znikła zostawiając mi w ręku istotkę białą jak prześcieradło, czarną jak noc i płomiennie rudą.

Kładę ją na mojej poduszce; układa się na niej w doskonałe koło, unosząc się regularnie. Nie ma już głowy ni ogona. Jej oddech, głęboki jak na tak drobną istotkę, współgra z tik-tak zegara ściennego, który mimo swego wieku jest do niej podobny z kształtu, naiwnej miny i trzech kolorów: czerwieni miedzianej ramy, bieli cyferblatu i czerni cyfr.

Dla Zuli moje stopy to magnesy, sunie za nimi wszędzie, przy każdym kroku boję się, że ją rozdepczę. Ta kotka to moherowy motek popychany wiatrem. Ja dla niej nie jestem żadną całością i może ma rację. Tuli się nie do mnie, tylko do mojego łokcia. Śpi zwinieta w kłębek przy mojej głowie. Kocha być przy mnie, nawet kiedy już wstałam i w łóżku mnie nie ma. Bardzo też lubi być gdzie indziej. Bardzo lubi być.

Jej naczelna dewiza: nic beze mnie. A druga: wszędzie ja.

Żarłoczna, łakoma, łapczywa, po prostu żerty aniołek. Obwąchuje jedzenie nieufnie i wzgardliwie, po czym pożera je i domaga się więcej. Wielbi namiętnie wszystko, co jadalne: kawałki melona, krążki banana, okruchy kartofla - niczemu nie przepuści. Jeśli pozwalam sobie zjeść cokolwiek, nie częstując jej, dziecię otwiera swój czerwony, głęboki wilczy pysk, zbrojny w coś, co przypomina naostrzone pręciki kwiatu. Z tego kwiatowego kielicha dobywa się wrzask. Milusińska przymyka ślepki, żeby głosniej ryczeć.

Każde jej przebudzenie to świt, zmartwychwstanie. Nowy początek, no to gramy dalej, jazda, napatoczył się korek, więc dać mu łapą raz i drugi, suniemy skosem, cofamy się rakiem, jesteśmy dżudoką, czarnym pasem, wróg leci na matę, czyli pod kredens. Dzidzia co pięć minut rusza galopem w nową podróż. Wreszcie wyczerpana przygodami, ze smakiem pożywia się snem.

sobota, 23 lutego 2008

Komentarze:

mosame
2008/02/24 20:43:25
'Jej naczelna dewiza: nic beze mnie. A druga: wszędzie ja.' :))))
Kapitalne!!! Kto jest autorem?
mbmm
2008/02/24 21:53:40
Beatrix Beck. Oczywiście zapomniałam dopisać;) Książkę gorąco polecam:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k