Przejdź do głównej zawartości

Jaskółki i poranne wstawanie

Nad kuchennym oknem zamieszkały jaskółki. Wariatki jakieś, latają blisko okna, a już szczególnie osobliwie często pojawiają się późnym popoludniem. Zatem Sisi późne popołudnia spędza leżąc w bliskiej bliskości kuchennego okna, choć niby już wie, że jaskółki złapać się nie da, bo szyba temu przeszkadza.

Upał panujący w mieszkaniu Sisi przesypia. Na podłodze lub koło okna. Czasem trochę pośpi na fotelu. Przykrywam ją wilgotnym ręcznikim, wtedy jakoś mniej otwiera, w tak rozpaczliwy sposób, pyszczek.

Wczoraj, jak gdyby mało mi było sauny panującej w mieszkaniu, uparłam się gotować obiad i jeszcze składniki do sałatki (no, jeden składnik). Sisi dzielnie asystowała, ale pod koniec nie dała już rady i uciekła.

A dziś, gdy zadzwonił budzik, Sisi podniosła się z fotela, zeszła na podłogę, przeciągnęła się robiąc z siebie kota czterometrowego i wskoczyła na fotel patrząc przy tym na mnie lekko drwiąco: "6:17?! Oszlałaś?!".

wtorek, 22 maja 2007

Komentarze:

Gość: , grg242.internetdsl.tpnet.pl
2007/05/24 15:22:14
A mówiłam żeby otworzyć kuchenne okno wtedy złapanie jaskółki nie byłoby tanie niemożliwe:))))))))))))))))))))))))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj