Przejdź do głównej zawartości

Kot i róża czyli historia nieco znana



Mama ma na parapecie różę. W czasie Wielkanocy Luluś obgryzł wszystkie listki. Róża twardziel jest i przeżyła. Pod koniec czerwca miała i listki, i pączek. Pączek lekko nadpękł i spośród zielonego wystawały czerwone płatki. Sisulek zainteresował się pączkiem. Zainteresowanie było wielkie, tak wielkie, że aż pączek został odgryziony. Mama chcąc zobaczyć, jaki byłby kwiatek (bo to miał być debiut róży) włożyła pączek do niewielkiego naczynka z wodą licząc na rozwinięcie. Sisulek znalazł naczynko, wyciągnął z niego pączek i grał nim w hokeja. Z. Zabrał Sisulowi pączek i wyrzucił z obawy o wetknięcie pączka kocią łapką w trudno dostępne miejsce.

Róża znów ma pączki. Sisulek chyba jeszcze o tym nie wie.


czwartek, 02 sierpnia 2007

Komentarze:

aga_ata
2007/08/02 18:18:04
Chroń te pączki, właśnie póki nie wie;)
daria_nowak
2007/08/03 14:47:54
Moje już się dowiedziały:) Ale róża jest twarda... Tylko, ze one też...:)
mbmm
2007/08/03 18:51:00
Na razie Sisulek poluje na muchy i próbuje podjadać ciasteczka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k