Przejdź do głównej zawartości

Odsypianie podróży





poniedziałek, 17 grudnia 2007

Komentarze:

damalek
2007/12/17 22:21:02
Muszę przyznać, że słodka ta Wasza Sisula. Pytałam już w innym miejscu, ale chyba nie zauważyłaś. Czy Lulu i Sisi to rodzina? Oglądałam zdjęcia Lu, i wydaje mi się, że są trasznie podobne. Poza tym darzą się chyba silnym uczuciem - przynajmniej po zdjęciach widać :)
mbmm
2007/12/18 09:30:29
Dalamku(Jutko),
Sisi i Lulu nie są rodzeństwem. Lulu jest starsza, urodziła się na początku czerwca, a w jej żyłach płynie krew norweskiego leśnego. Sisulka przyszła na świat mniej więcej w połowie lipca, zaposiliśmy ja do rodziny 1 września, a wzięliśmy ją z komórki na drewno, bo tam jej mama się okociła.
W zakładkach jest taka: "Sisi i Lulu (zdjęcia)". Mam tam różniaste zdjęcia, także te,które przedstawiają pierwsze spotkanie koteczek - dużą Lulu i malutką Sisi. Zaprazam do oglądania:)))
jarrko
2007/12/20 00:47:08
Moi rodzice mają kotkę, która jest baaardzo podobna z wyglądu. Postaram się o fotkę dla porównania :)
mbmm
2007/12/20 18:00:02
Ok, czekam na zdjęcie:))) Powiesisz u siebie?
jarrko
2007/12/22 18:52:16
Pozwolę sobie tutaj:
img255.imageshack.us/img255/9889/1313160py2.jpg

i

img86.imageshack.us/img86/5964/ruda1st4.jpg

No sam nie wiem, ale chyba kolorystyka podobna, co?
mbmm
2007/12/23 08:16:42
Prawie jak Sisi:))) Tylko Sisul ma nieco dłuższy pyszczek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...