Przejdź do głównej zawartości

Poranek z kotem w roli głównej

Sisuleńka, gdy wczoraj zobaczyła, że przygotowuję sobie łóżko do snu, wskoczyła do swojego koszyczka i też zapadła w objęcia Morfeusza. I spała tak do czwartej. Około czwartej zauważyła ruch w naszej sypialni, jedno z nas się kładło, inne wstawała na momencik, i postanowiła też pouczestniczyć w życiu rodziny. Sił starczyło jej na tyle, aby dojść do fotela. Zabrałam ją stamtąd, żeby się poprzytulać i szybciej zasnąć. Kotek dał się głaskać po brzuchu i zaczął burczeć. Jak kombajn bizon. Poburczała troszkę przy mnie i poszła poburczeć przy Z. Potem poszła szukać jedzenia. Z łóżka wskoczyła na stół, ze stołu na fotel, wspięła się delikatnie na koci koszyk i z koszyka przeszła na parapet, gdzie stoją kocie miski (gdyby stały na podłodze zwierzątki mogłyby walczyć o prawo do miski). Kotelka ze zdumieniem odniosła się do faktu, że na parapecie jest tylko jedna miska i to w dodatku tylko ta z wodą. Zakwiczała niezadowolona, co skłoniło mnie do kolejnego podniesienia się z łóżka i zadbania o strawę swojego ukochanego strzępiona. Karmienie odbyło się w kuchni. Powoli zapadałam w sen. Wtem radosnym galopem do pokoju wpadła Sisi i zaczęła grzebać w kuwecie. Efekt grzebania był taki, że znów musiałam wstać. Koło 6 usłyszałam, że wstaje Mama – mogłam spokojnie zasnąć, gdyż ciekawski Sisulek poszedł sprawdzać jak Pani M. robi sobie kawę.

wtorek, 31 lipca 2007

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj