Przejdź do głównej zawartości

Pospałyśmy nieco...

Nie wiem co się stało i co Sisul robi w nocy, ale obudzilam się po 7 i nie było przy mnie kociego nosa ani innych części kociego ciała. Postanowiłam jeszcze tylko chwilkę poleżeć... i okazało się, że już prawie dziesiąta. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów to ja obudziłam Sisi, a nie ona mnie. Teraz oczywiście domaga się spacerów, zabaw w "dawać tego kota" i różnych takich...
Idę spacerować:)

piątek, 01 lutego 2008

Komentarze:

damalek
2008/02/01 11:43:47
Co to jest zabawa w "dawać tego kota"? Jestem bardzo zaciekawiona.
mbmm
2008/02/01 12:54:41
Damalku,
"dawać tego kota" polega na tym, że ja truchtam za kotem wydając dźwięki jak w tytule zabawy, a kot ucieka przede mną przejęty swoją ucieczką. Po drodze do zdobycia są szafki w kuchni, segment w pokoju, śpiący Z., podfotelowe skrytki i wszelkie inne miejsca, które Sisulowi przyjdą do głowy. Koniec zabawy polega na tym, że Sisi biegnie do łazienki i zwija się w kłębuszek w misce stojącej na pralce, co w naszym domowym języku oznacza "zamawiam";)
damalek
2008/02/01 14:17:34
Aaaaa, zamawiam - żółta miska... moja krótka pamięć :))) Zamawiam pamiętam :) Nieźle.
mosame
2008/02/01 19:25:11
No to ja z moim kotem bawię się identycznie. Tylko muszę szeptać 'dawać go', bo wtedy jest lepszy efekt :) No i póki co u nas koniec zabawy wygląda tak, że pańcia pada ze zmęczenia...
Ciekawam, co też Sisi robiła w nocy. Pewnie broiła, skoro aż budzić ją trzeba było :)
mbmm
2008/02/01 20:18:47
Mam wrażenie, że grasowała w nocy z Z.;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k