Przejdź do głównej zawartości

Wypadek przy pracy

Miejsce: kuchnia
Czynności: ja myję naczynia, Sisi przygląda się temu z zainteresowaniem.
Otoczenie: naczynia w zlewie, garnek z zupą na gazie.
Przebieg: Sisi kręciła się po krawędzi zlewu będąc niebezpiecznie blisko garnka. Pomyślałam, że gdy tylko umyję kocią miskę, zdejmę Sisulkę ze zlewu, bo jeszcze się zapali. Nie zdążyłam odłożyć rzeczonej miski na suszarkę, gdy zobaczyłam dymek unoszący się z Kocilkowej pupy. Zaśmierdziało przypalanym kurczakiem. Szybko włożyłam kota pod wodę i zaniosłam do wanny na spłukanie przypalonej sierści. Na szczęście Sisi nawet nie zauważyła (ani nie poczuła), że z jej sierścią dzieje się coś niedobrego. Protestowała przeciw kąpieli, a po niej spokojnie wylizała mokre miejsca i przyszła się tulić.

sobota, 06 stycznia 2007

Komentarze:

Gość: , dxe130.internetdsl.tpnet.pl
2007/01/06 19:34:47
a mówiłam żeby kot został u mnie jeszcze tylko brakowało żeby się spalił,najwyższy czas zacząc ją wychowywać nie pozwalać wchodzić wszędzie bpóżno ale sisi jest inteligentna i szybko zrozumie co wolno a co nie ,jak wszystkie dzieci:)
daria_nowak
2007/01/06 21:32:17
Kiedyś palono na stosach czarownice;) Ale żeby koty, to nic o tym nie wiem;))))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k